Archiwum Polityki

Wykopać, zakopać?

Wzgórze zamkowe w Pułtusku kryje skarb, o którym wie tylko garstka wtajemniczonych. Aby stał się prawdziwą atrakcją ­turystyczną, trzeba funduszy i dobrej woli kilku partnerów. W sumie nie wiadomo, o co trudniej.

Leżący w północno-wschodniej części Mazowsza Pułtusk przez lata był tylko sennym miasteczkiem w drodze na Mazury, słynącym z targów, na których można było kupić wspaniałe warzywa, owoce i dary okolicznych lasów. Dopiero ostatnio, dzięki tamtejszej Wyższej Szkole Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora, Pułtusk stał się prężnie działającym ośrodkiem akademickim. Nawiązuje w tym do starej tradycji kolegium jezuickiego – jednego z najważniejszych ośrodków szkolnictwa Rzeczpospolitej.

Swoje historyczne pięć minut miasto miało w 1806 r., kiedy rozegrała się tutaj bitwa pomiędzy wojskami Napoleona i Rosjanami, a wydarzenie to zostało odnotowane na paryskim Łuku Triumfalnym. Potem świat jeszcze raz usłyszał o Pułtusku 30 stycznia 1868 r., gdy na okoliczne pola spadł spory meteoryt. Dziś turystów przyciąga do Pułtuska najdłuższy w Europie rynek z ratuszem i wieżą pośrodku. Kolegiata i zamek z fosą. Ale miasto myśli o czymś jeszcze.

Wielkim atutem Pułtuska mógłby się stać nowoczesny skansen archeologiczny.

Od XI (1076 r.) do XIX w. Pułtusk należał do biskupów płockich. W owym czasie w zachodniej i południowej części Mazowsza funkcjonowało wiele grodów i wsi, tymczasem północny wschód był dziki i nieprzyjazny. Oprócz meandrującej Narwi, czekały tu na ludzi tylko niezbyt żyzne gleby i gęste puszcze. W dodatku Jadźwingowie i Prusowie co i rusz najeżdżali te tereny, paląc i grabiąc, co popadnie. Ponieważ mieszkający w Płocku duchowni chcieli korzystać ze wszystkich ziem, które zostały im przyznane, na terenach tych założono cztery ośrodki gospodarcze zwane kasztelaniami – Pułtusk, Brok, Brańsk i Święck. Z trzynastowiecznych dokumentów wynika, że największej z nich – pułtuskiej – podlegało aż 60 wsi.

Polityka 37.2007 (2620) z dnia 15.09.2007; Nauka; s. 86
Reklama