Archiwum Polityki

Niech sami się połapią

Dalszej poprawie ulega sytuacja w wymiarze sprawiedliwości. Obecnie jest ona tak dobra, że w niektórych wypadkach organy ścigania nie muszą nawet zatrzymywać podejrzanych, gdyż ci – w obawie przed przyjściem CBA lub ABW, a następnie wyemitowaniem filmu z tego zdarzenia w głównym wydaniu „Wiadomości” – sami zgłaszają się do zatrzymania.

Prasa doniosła właśnie, że w prokuraturze w Katowicach zjawił się prokurator Mirosław P., zaopatrzony w szczoteczkę do zębów i piżamę, prosząc o zatrzymanie jego osoby, gdyż – jak przyznał – podejrzewa, że jest o coś podejrzewany.

Katowiccy prokuratorzy wahali się, czy do prośby kolegi się przychylić, gdyż byli zdania, że to oni decydują o zatrzymaniu podejrzanego, a nie podejrzany zatrzymuje siebie sam wtedy, gdy mu to pasuje. W końcu jednak poszli mu na rękę, uznając, że człowiek ma prawo zatrzymywać, kogo chce, nawet samego siebie, gdyż jest prokuratorem.

Niestety, po zatrzymaniu Mirosław P. okazał niewdzięczność, oświadczając, że nie przyznaje się do winy, co mogło rodzić podejrzenia, że kazał zatrzymać siebie bezpodstawnie, a więc nadużył prawa. Ponieważ sytuacja taka kompromitowałaby nie tylko jego osobiście jako prokuratora, ale rzucała cień na całą instytucję, koledzy z Katowic szybko znaleźli na niego kilka poważnych zarzutów, które zresztą – jak się okazało – i tak mieli mu postawić.

Postawa prokuratora P. napawa optymizmem i pokazuje, że sprawy w naszym kraju idą w wiadomą stronę. Ale, oczywiście, jedna jaskółka wiosny nie czyni, trudno bowiem sobie wyobrażać, aby nagle wszyscy obywatele zaczęli zgłaszać się do prokuratur z prośbą o zatrzymanie. Dobrze jednak, aby zgłosiła się przynajmniej określona część (nazwiska z pewnością wcześniej czy później opublikują media).

Polityka 37.2007 (2620) z dnia 15.09.2007; Fusy plusy i minusy; s. 113
Reklama