Archiwum Polityki

Jucha bucha

Na ekrany naszych kin wchodzi amerykański film „Sadysta”, którego adekwatny do treści tytuł zapowiada wiele atrakcji. To jeden z wielu horrorów pornograficznych powstających ostatnio w Stanach. Takie połączenie gatunków znajduje zaskakująco wielu amatorów.

Do filmowego słownika wpisany został nowy termin gorno, pochodzący z połączenia słów gore (z angielskiego: krew, a może raczej jucha) i porno. Inne określenia dla gorno to horrorowa pornografia (horror porn) lub pornografia tortur (torture porn). Czym jest pornografia, z grubsza wiemy. Czym jest gore wiedzą wielbiciele horroru – to najkrwawsza odmiana kina grozy, epatująca flakami i krwią. Komu jednak, do diabła, przyszłoby do głowy łączyć podniecenie z masakrą? Odpowiedź zaskakująca: hollywoodzkiej fabryce snów.

Na dobre (czy może raczej na złe) wszystko zaczęło się od sukcesów ostatniej fali hollywoodzkich horrorów. W 2003 r. udany remake „Teksańskiej masakry piłą mechaniczną” w reżyserii Marcusa Nispela niespodziewanie zarobił na świecie ponad 100 mln dol., mimo że w porównaniu z oryginałem nie oferował praktycznie nic nowego poza większą porcją tortur. W rezultacie w 2004 r. pojawiła się „Piła” – film o psychopacie serwującym ludziom wymyślne metody anihilacji, których mogą sobie oszczędzić, jeśli są skłonni do poświęceń. W ramach poświęcenia muszą np. własnoręcznie odciąć sobie stopę lub wyłupić oko, przez co uratują się przed śmiercią. Tortury serwowano bez ukrywania, że to one są tu główną atrakcją, i na tym polegała jego nowość. Produkcja z budżetem 1,2 mln dol. zebrała na świecie 103 mln dol. Do dzisiaj powstały dwie kolejne części – każda zarobiła więcej od poprzedniej. Zakończono już realizację „Piły IV”, której premiera odbędzie się w październiku. Biorąc pod uwagę nakłady, związane z nimi ryzyko i zyski, to obecnie jedna z najbardziej kasowych serii filmów na świecie, bijąca na głowę np. „Spider-Mana”.

Po sukcesie „Piły” otworzył się worek z produkcjami, w których kolejni twórcy próbowali iść jeszcze dalej w jednym tylko kierunku, poddając bohaterów coraz wymyślniejszym torturom.

Polityka 31.2007 (2615) z dnia 04.08.2007; Kultura; s. 54
Reklama