Archiwum Polityki

Bliscy i podzieleni

Pięć lat po głośnej deklaracji „Dominus Iesus” Watykan znów podjął drażliwy temat, kto jest prawdziwym Kościołem, i znów wywołał protesty ze strony niekatolików. Kongregacja Nauki Wiary ogłosiła 10 lipca krótki dokument, mający rozwiać wątpliwości, jakie jest stanowisko Kościoła rzymskiego w kwestii „jednego i prawdziwego Kościoła Chrystusowego”. Tym Kościołem jest Kościół rzymskokatolicki. Kościołami siostrzanymi są Cerkwie prawosławne, natomiast nie są Kościołami kościoły protestanckie zrodzone z reformacji w XVI w. i później. Nie są nimi, bo nie mają nieprzerwanej sukcesji biskupiej wywodzącej się od św. Piotra i pełni „środków zbawienia”. Tak to widzi kongregacja abp. Levady. Protestanci zareagowali na jego dokument podobną irytacją jak na deklarację „Dominus Iesus” kard. Ratzingera. Uważają oni, że Kościołem jest każda wspólnota chrześcijańska, w której głosi się Ewangelię i sprawuje eucharystię, a kwestia sukcesji biskupiej nie przesądza o „kościelności”. Ks. Setri Nyomi, sekretarz generalny Światowego Aliansu Kościołów Reformowanych, napisał w liście do kard. Waltera Kaspera, szefa Papieskiej Rady Jedności Chrześcijan, że dokument Levady wyraża ducha ekskluzywizmu, stawia pod znakiem zapytania powagę dialogu ekumenicznego, ale na szczęście „nasze powołanie jako części Kościoła Jezusa Chrystusa nie zależy od interpretacji Watykanu”. Kasper oddala te zarzuty: dokument Watykanu nie mówi niczego nowego, tylko uczciwie precyzuje, jakie jest katolickie rozumienie Kościoła, nie zaprzecza, że Chrystus jest obecny we wspólnotach protestanckich dla ich zbawienia, nie schodzi z kursu ekumenicznego i tym samym jest krokiem naprzód w dialogu chrześcijan, bo jego warunkiem jest przecież wyraźna autodefinicja uczestników.

Polityka 29.2007 (2613) z dnia 21.07.2007; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 19
Reklama