Archiwum Polityki

Dwanaście zaklęć

Harry Potter i Zakon Feniksa, Wydawca: EA, Platforma

Nowy film z Potterem trafi do naszych kin 27 lipca. Tymczasem jest już do nabycia gra „Harry Potter i Zakon Feniksa”. Jej twórcy dobrze odrobili lekcję – wiernie przenieśli do wirtualnego świata to, co znamy z ekranu i kart książki. To prosta gra zręcznościowo-przygodowa. Początkowo zachwyca wolność – wcielając się w tytułowego bohatera wędrujemy po wszystkich zakamarkach szkoły magii Hogwart. Odwiedzimy np. chatkę Hagrida czy łazienkę zamieszkaną przez Jęczącą Martę. Spotykane po drodze postacie wyznaczą nam zadania. A to trzeba posprzątać rozbite naczynia, a to odnaleźć i przynieść jakiś przedmiot. Ich wykonywanie popycha fabułę do przodu. Przy zagadkach, takich jak np. czarodziejskie szachy, trzeba nieco pomyśleć. Przyda się też magia – wciskając w odpowiedniej kolejności przyciski na klawiaturze (lub konsolowym padzie), wymachujemy różdżką i rzucamy jedno z 12 zaklęć. Czarowanie, jak na grę o czarodziejach przystało, rozwiązano wygodnie. Choć same pojedynki z przeciwnikami są statyczne i nie mają w sobie wiele magii. Komputerowe przygody Pottera wyszły ze studia największego wydawcy gier na świecie – Electronics Arts. Grafika jest więc bez zarzutu, a w tle słyszymy muzykę Johna Williamsa. Niestety, po kilku godzinach biegania z ekranu zaczyna wiać nudą. Większość zabawnych tekstów, nazw, smaczków, np. Mapę Huncwotów czy grę w gargulki, załapie tylko prawdziwy potteromaniak. Również meandry fabuły nie będą zrozumiałe dla kogoś, kto nie zna na wylot filmu lub książki. Przy tej grze z założenia ma dobrze się bawić cała rodzina. W praktyce – grać będą tylko najmłodsi, a starsi najwyżej popatrzą.

Polityka 29.2007 (2613) z dnia 21.07.2007; Kultura; s. 53
Reklama