Archiwum Polityki

Ameryka rządzi giełdą

Giełdowym inwestorom, nie tylko w Warszawie, przydałyby się teraz szczególnie mocne nerwy. W ciągu ostatnich kilku tygodni na rynkach finansowych mieliśmy kilka gwałtownych fal wyprzedaży akcji i ostre spadki indeksów. Najbardziej ucierpiały wielkie zagraniczne banki i cały sektor finansowy zaangażowany w obsługę gigantycznych amerykańskich kredytów hipotecznych.

Pod koniec minionego tygodnia sytuacja w amerykańskim sektorze finansowym stała się na tyle poważna, że Urząd Rezerwy Federalnej zdecydował się na krok bez precedensu. Widząc, że giełdy dość słabo reagują na wszystkie dotychczasowe posunięcia, niespodziewanie obniżył stopę dyskontową o 0,5 punktu proc. To nieplanowana, pierwsza obniżka od kilku lat. Oznacza, że banki mogą teraz łatwiej i taniej pożyczać od FED pieniądze. Co więcej, FED nie wyklucza już także obniżki głównej stopy procentowej, co znacznie poprawiłoby sytuację milionów Amerykanów mających dzisiaj kłopoty ze spłacaniem zaciągniętych kredytów mieszkaniowych. Na te wszystkie wiadomości z USA giełdy zareagowały z entuzjazmem. Indeksy w Nowym Jorku, Londynie, Paryżu, Warszawie i niemal wszędzie indziej poszły w górę. Czy to oznacza, że kryzys został zażegnany, a na parkiety powrócą wzrosty? Nie jest pewne, że już podjęte przeciwdziałania wystarczą.

Obecna mocna korekta przyszła do nas z Ameryki. Byłaby jeszcze silniejsza, gdyby nie dobre wskaźniki polskiej gospodarki i hossa na naszej giełdzie. Nasz rynek jest jednak za mały, żeby mieć istotny wpływ na giełdowe trendy i ignorować to, czym żyje świat. Nadal więc trzeba pilnie śledzić wydarzenia w USA. To stamtąd przyjdą kolejne fale optymizmu lub strachu.

Polityka 34.2007 (2617) z dnia 25.08.2007; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 16
Reklama