Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Subiektywny spis aktorów teatralnych

Stoi mi przed oczami kamienna, stężała twarz Jana Kociniaka z jego ostatniej roli w „Czaszce z Connemary” w Ateneum. Skrzywiona we wściekłym grymasie maska grubych zmarszczek i ust wygiętych w podkowę. Całe życie był komikiem, znakomicie posiadł technikę rozśmieszania, miał organiczne wyczucie groteski, formy, gagu, które często przychodziło mu trwonić w tanich krotochwilach. Był wirtuozem gry na sobie, niczym na instrumencie – jak wielu kolegów z jego pokolenia. I ta wirtuozeria, ta pewność efektu, spojrzenia, intonacji, pozwoliła mu w ciemnej tragifarsie McDonagha zmienić średnio ciekawego grabarza w chodzącą, skumulowaną nienawiść do nikczemnego świata i nikczemnego siebie. Nienawiść o mocy wiążącej spojrzenie widza, nie pozwalającej przez sekundę oderwać wzroku od postaci, która odpycha i jednocześnie budzi litość.

Czy doczekamy się takich kreacji wśród następców z kolejnych pokoleń? Mam niejakie obawy widząc, jak młodzi aktorzy nie szanują warsztatu i nie ćwiczą go mamieni teoriami, w myśl których aktorstwo polegające na wcielaniu się w postać jest udawactwem bez przyszłości, a liczy się tylko osobista, histeryczna wrażliwość wykonawcy. Ale także wchodzą na scenę z łatwymi patentami sprawdzonymi w kręceniu telenowel, nie rozumiejąc, dlaczego tak sklecona rola nie chce się sama montować, a zainteresowanie widzów odpływa w obłoki. Trudno pozbyć się lęku, że w sztuce aktorskiej rwie się ciągłość, a obecne – wciąż – stare wzory nie znajdują kontynuacji.

Ten wakacyjny spis – niekompletny i subiektywny – zapamiętanych z całego sezonu aktorskich pereł i perełek też nie do końca rozwiewa generalne obawy. Pociesza jednak i daje pewność, że nie musi być źle.

Mariusz Benoit
(pytania)
W poszatkowanym i przemeblowanym „Weselu” Piotra Cieplaka w warszawskim Powszechnym ma rolę niemal samego Wyspiańskiego: mówi – krystalicznie – wstęp z .

Polityka 34.2007 (2617) z dnia 25.08.2007; Kultura; s. 58
Reklama