Jeśli fotoradar zanotuje przekroczenie prędkości, to postępowanie będzie wszczynane automatycznie przeciwko właścicielowi samochodu – przewiduje projekt ustawy opracowany przez Krajową Radę Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. – Propozycja służy uproszczeniu postępowania i odciążeniu policjantów drogówki. Tych od lat jest ok. 7 tys., mimo lawinowego wzrostu liczby pojazdów oraz zagęszczenia sieci dróg – zauważa Marek Jewuła z Sekretariatu Rady, niegdyś naczelnik Zarządu Ruchu Drogowego Komendy Głównej.
Dziś w takich sytuacjach obowiązuje kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia. Dlatego policja musi wykazać winę bezpośredniemu sprawcy, czyli ustalić, kto w danym momencie prowadził auto – co bywa i trudne, i żmudne. – Teraz obraz z wideorejestratora byłby konfrontowany z Centralną Ewidencją Pojazdów. Ustalony na podstawie numeru rejestracyjnego właściciel auta mógłby przyznać się do winy i zapłacić karę albo też przedstawić oświadczenie osoby, która w feralnym momencie prowadziła jego pojazd. Jeśli nie mógłby lub nie chciałby wskazać w ten sposób sprawcy, odpowiedzialność spadałaby na niego samego – tłumaczy Jewuła. Podobne regulacje obowiązują w Niemczech, Francji i Holandii. Ich wprowadzenie wszędzie wywoływało burzliwą dyskusję społeczną. Inicjatywę popiera Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i to ono zgłosi ją wkrótce do Sejmu. Na polskich drogach zainstalowano na razie około stu wideorejestratorów. KB