Archiwum Polityki

Zegar ruszył

Grzegorz Schetyna, wicepremier i minister spraw wewnętrznych i administracji

Janina Paradowska: – Czy wysyła pan przynajmniej raz w tygodniu kwiaty pani Nelly Rokicie?

Grzegorz Schetyna: – Jeszcze nie, ale być może trzeba wprowadzić taką świecką tradycję. Niewątpliwie bardzo pomogła nam wygrać wybory. Miała być cudowną bronią PiS przeciwko Platformie, a wydaje się, że raczej odebrała im głosy.

Ja myślę o tym, że pomogła nie tylko Platformie, ale także panu. To pana najostrzej krytykował Rokita, a ona Rokitę skutecznie z polityki wyeliminowała.

Nie chciałbym, aby Rokita był trwale wyeliminowany z PO.

Jak może wrócić?

To zależy od Donalda Tuska, partii, ale najbardziej od samego Rokity, który musi odpowiedzieć sobie na pytanie: czy chciałby wrócić i czy widziałby się w takiej Platformie, jaką ona jest? Czyli w partii zwycięskiej, która na dodatek zwyciężyła bez niego.

Rokita jest człowiekiem władzy wykonawczej. Nie ma dokąd wracać. Pan zajmuje miejsce, które zapewne on chciałby i mógłby zająć.

Tusk zajął to miejsce. Nie będzie premiera z Krakowa.

Myślę o miejscu, które Rokita chciałby zająć w drugiej kolejności, czyli wicepremiera i szefa MSWiA.

Nie rozmawialibyśmy dzisiaj o tym, co Rokita mógłby dostać, ale o tym, czego on sam chce, gdyby wówczas, na ostatniej prostej, kiedy wybory były przesądzone, on sam potwierdził, że chce być rzeczywiście częścią zespołu.

Nie chciał potwierdzić?

Nie chciał. Nie wiem, czy pani pamięta, ale to wszystko zbiegło się jednego dnia.

Pamiętam ten dzień dokładnie. Tuż przed ósmą rano, u mnie w radiu TOK FM, Rokita powiedział, że nie będzie firmował listy krakowskiej do Sejmu. Użył nawet wobec niektórych kandydatów określenia „męty”.

Polityka 47.2007 (2630) z dnia 24.11.2007; Kraj; s. 28
Reklama