Archiwum Polityki

Konrad 2007

Stanisław Wyspiański, Wyzwolenie, Teatr Telewizji, emisja 26 listopada br., godz. 20.20, TVP 1

Kiedy w pierwszej scenie pojawia się na ekranie Piotr Adamczyk w zielonej kurtce, z plecaczkiem zawieszonym przez ramię, można by pomyśleć, że za chwilę zacznie się całkiem współczesna sztuka. Ale już pierwszy monolog „Idę z daleka...” nie pozostawia wątpliwości, że to jednak Wyspiański, lecz nie na koturnach. Maciej Prus dokonał bardzo mądrej adaptacji „Wyzwolenia”, wydestylował z tekstu oryginału to, co nadal brzmi mocno i współcześnie, pominął zaś całe sekwencje przegadanych kwestii, które dziś, zwłaszcza w telewizji, byłyby nieznośne. Jego „Wyzwolenie” dzieje się w teatrze, z tym że nie jest to żaden teatr ogromny, a scena też chyba nie ma „dwudziestu kroków wszerz i wzdłuż”. To raczej offowa scenka, kompletnie pozbawiona dekoracji i rekwizytów. Chwilami można odnieść wrażenie, że właśnie odbywa się próba wielkiego dramatu Wyspiańskiego: aktorzy ćwiczą kwestie, słuchają siebie i innych, jakby chcieli sprawdzić, czy da się jeszcze mówić „Wyzwoleniem” o Polsce. I z każdą kolejną sceną nabierają pewności, że tak. Konrad, który nieprzypadkowo nosi imię bohatera „Dziadów”, jest zarazem polemiką z najbardziej romantycznym z polskich bohaterów romantycznych. „Poezjo, precz! Jesteś tyranem!” – powie, rzucając wyzwanie tradycji, z której pozostały jedynie slogany. Ma serdecznie dość owego „robienia Polski na każdym kroku, jakby Polski nie było...”. Oszustom, którzy z Polską na ustach kradną jej duszę, rzuca wyzwanie: „Ten wasz naród nie jest waszym narodem”.

Polityka 47.2007 (2630) z dnia 24.11.2007; Kultura; s. 69
Reklama