Archiwum Polityki

Chińczyk za Rumuna

Warszawa ma swój Jarmark Europa, który za parę lat ma się zmienić w dumny stadion narodowy na piłkarskie Euro 2012 (patrz s. 36). Bukareszt też ma swój wielki bazar pod chmurką, nazywany Europą. U nas królują Wietnamczycy, tam – Chińczycy; u nas handlują, tam – najmują się do pracy. W ostatnich latach 21-milionową Rumunię opuściło za chlebem przynajmniej 2,5 mln obywateli (co roku wysyłając do domu 5 mld euro) i ciągle wyjeżdżają nowi. A Chińczycy jakoś tu się zadomowili. Jedni ściągają kolejnych. Wcześniej dziury w zatrudnieniu łatali głównie Mołdawianie i Ukraińcy, ale te rezerwy są na wyczerpaniu. Z Chińczykami, jak wiadomo, nie ma tego problemu, a oferowana płaca rzędu 300 euro zachęca do przyjazdu. W samym budownictwie, przeżywającym boom, czeka na nich 100 tys. wolnych miejsc.

Polityka 19.2007 (2603) z dnia 12.05.2007; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 18
Reklama