Archiwum Polityki

Duszno nad Stambułem

Rządząca Turcją partia Sprawiedliwość i Rozwój (AK) ma premiera i szefa parlamentu – do pełni politycznego szczęścia brakuje jej stanowiska prezydenta świeckiej republiki. 7-letnia kadencja obecnego upływa 16 maja. Miał go zastąpić obecny minister spraw zagranicznych Abdullah Gül. Był jedynym kandydatem na nowego szefa państwa, wysuniętym przez partię rządzącą. Opozycja bardzo się niepokoi przejmowaniem przez umiarkowaną muzułmańską partię AK kontroli nad polityką turecką, ale z powodu rozbicia i waśni nie jest w stanie przejąć władzy. Doprowadziła za to do masowych demonstracji ulicznych w Stambule, Ankarze i innych miastach Turcji pod hasłami obrony rozdziału państwa od Meczetu i do zablokowania wyboru prezydenta metodą absencji – w Turcji prezydenta wybiera parlament przy obecności co najmniej 2/3 deputowanych. Metoda dwa razy okazała się skuteczna. Minister Gül oświadczył, że się wycofuje. Premier Recep Erdogan nazwał taktykę opozycji „kulą wystrzeloną w demokrację”, ale nie nalegał, by Gül startował dalej. Podkreślił za to, że wyjściem z kryzysu jest rozpisanie wyborów do parlamentu pod koniec lipca i wprowadzenie powszechnych wyborów prezydenckich. Nie dodał, że w obu wypadkach największe szanse na zwycięstwo mają kandydaci jego własnej partii. Nie musi to jednak być katastrofą. Przeciwnie, to muzułmańska partia Erdogana i Güla jest bardziej proreformatorska i proeuropejska niż tureccy nacjonaliści, gotowi bronić świeckości państwa jak niepodległości.

Polityka 19.2007 (2603) z dnia 12.05.2007; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 18
Reklama