Kiedy ogłoszono wyniki wyborów powszechnych w Szkocji, liderzy Szkockiej Partii Narodowej (SNP) mogli szklaneczką whisky wznieść toast na cześć tamtejszych Polaków. W kampanii ugrupowanie walczące o koniec parlamentarnej unii z Anglią ochoczo kokietowało silną 40-tys. lokalną społeczność Polaków. Zwycięstwo jednym tylko mandatem pokazało, że liczył się każdy głos i że to właśnie poparcie Polaków mogło przeważyć szalę zwycięstwa. Liderzy SNP wierzyli, że Polacy ze swoją długą historią walki o wolność będą sympatyzować ze staraniami partii o to, aby pchnąć Szkocję w kierunku niepodległości. SNP przetłumaczyła zatem swój manifest na polski i zaczęła nazywać naszych rodaków poufale „nowymi Szkotami”, wzywając ich do skorzystania z praw przysługujących obywatelom UE i wzięcia udziału w wyborach. Wobec takich zabiegów nie sposób było odmówić.