Archiwum Polityki

Polsko, graj przebieglej

Nadzieje, że prezydencja niemiecka – a konkretnie pani kanclerz Angela Merkel, znająca rosyjski – przezwycięży impas w stosunkach polskich i unijnych z Moskwą, okazały się płonne. Na spotkaniu w Samarze Putin nie ustąpił w sprawie embarga na produkty spożywcze, nałożonego na Polskę. Unia jednak zademonstrowała solidarność: „Polski problem (z Rosją) jest problemem europejskim. Problemy Litwy i Estonii są także problemami Unii Europejskiej” – tak w obecności Putina i światowej prasy twardo oświadczał przewodniczący Komisji UE José Manuel Barroso. Bardzo dobrze, ale co dalej? Putin nie tylko nie ustępuje, ale ton wobec Unii i Polski zaostrza. Zarzucił pewnym krajom „egoizm gospodarczy”, to aluzja do zawetowania przez Polskę rozmów o nowej umowie unijnej z Rosją na temat partnerstwa i współpracy – z powodu w istocie jednostkowego i w skali Unii ekonomicznie mało znaczącego. A Warszawie, że nie chce rozmawiać bezpośrednio z Moskwą – i nawet podkpiwał, że w imieniu Polski mówi niemiecka kanclerz, inaczej w ogóle nie byłoby kontaktów. Ta stara gra rosyjska, obliczona na podziały w Europie, może przemawiać do tych naszych partnerów, którzy żadnych problemów z Rosją nie mieli. Już dziś w niektórych zachodnich komentarzach – we Francji, Włoszech i w samych Niemczech – pojawia się ton zmęczenia impasem politycznym z Moskwą, zwłaszcza że Unia liczy w perspektywie na ustanowienie strefy wolnego handlu z Rosją, której zapewnia aż 70 proc. inwestycji zagranicznych. Polskie weto, a teraz i tarcza antyrakietowa, może być dla Moskwy wygodnym pretekstem do odsuwania rozmów o nowej umowie partnerskiej, gdyż Rosja po prostu nie chce unijnej Karty Energetycznej. Warszawa musi cierpliwiej i bez emocji znosić rosyjskie dąsy i lepiej wyjaśniać swoje racje unijnym partnerom.

Polityka 21.2007 (2605) z dnia 26.05.2007; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 18
Reklama