W drugiej połowie XX w. Francuzi trzykrotnie wstrząsnęli światową komunikacją: w 1955 r. futurystycznym Citroënem ds.; w 1969 r., pospołu z Anglikami, ponaddźwiękowym Concorde’em, zaś w 1981 r. uruchomili kolej TGV (Train à Grande Vitesse). Auto produkowano do 1975 r., ostatni Concorde wzbił się w powietrze w 2003 r., ale szybki pociąg z roku na rok ma się coraz lepiej.
Przegonić Japończyków
Pierwszeństwo w szalonym rozpędzaniu pociągów należy się Japończykom, którzy już w 1964 r. uruchomili linię Tokio–Osaka, po której nowoczesne składy Shinkansen gnały z prędkością 210 km/godz. I przez następne dwie dekady stanowiły światowy wzór kolejowej nowoczesności. A jednak to właśnie Francuzi są dziś absolutnymi światowymi liderami w tej dziedzinie. Wystarczy jedno porównanie: Japończycy dysponują dziś 10 składami pociągów jeżdżących z prędkością ponad 300 km/godz., we Francji kursuje ich 450!
Gdy we wrześniu 1981 r. otwarto pierwszą linię TGV z Paryża do Lyonu, chyba nie do końca zdawano sobie sprawę z dokonującego się komunikacyjnego przełomu. Tymczasem rzeczywistość przerosła wszelkie kalkulacje. Fakt, że z centrum do centrum odległych od siebie o ponad 500 km miast można dostać się w niecałe 2 godziny, sprawił, iż od samego początku nowa linia przeżywała prawdziwe oblężenie. Przy okazji pociąg okazał się szybszym środkiem transportu niż samolot (wraz z dojazdem na i z lotniska oraz odprawą – ponad 3 godz.), co sprawiło, że komunikacja lotnicza między obu aglomeracjami praktycznie przestała istnieć.
Zachęceni pierwszymi sukcesami Francuzi z zapałem zabrali się do rozwijania projektu. W 1989 r. uruchomiono kolejną linię Atlantique z Paryża do Le Mans, w 1994 r. TGV Eurostar wyjechał za granicę – przez tunel pod kanałem La Manche dotarł do Londynu, a jednym z odgałęzień – do Brukseli.