Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Dziennikarstwo śledczych?

Krakowskie Stowarzyszenie Willa Decjusza zorganizowało konferencję w sprawie kondycji dziennikarstwa śledczego w Polsce. W debacie wzięli udział najbardziej zainteresowani, czyli reporterzy śledczy. Przeważały opinie o kryzysie, jaki dopadł ten gatunek dziennikarstwa. Jeżeli jeden z najlepszych speców w tej dziedzinie, laureat najbardziej cenionych nagród Bertold Kittel z „Rz”, uważa, że media zamieniają się w słup ogłoszeniowy służb specjalnych, to znaczy, że w branży faktycznie źle się dzieje.

Prawdziwe dziennikarstwo śledcze wypierają tzw. wrzutki. Media ścigają się, kto coś ujawni, kto zdemaskuje. Wystarczy byle kwit. Na tej podstawie buduje się materiał prasowy pozbawiony źródeł, weryfikacji i często logiki. Media walą na oślep, chociaż bliżej prawdy będzie stwierdzenie, że cele są jednak wskazane. Nie wyznaczają ich dziennikarze, ale ci, którzy pozostają w cieniu. Kwity podsuwają służby specjalne, a nawet ich nadzorcy. W kręgach dziennikarskich mówi się o kilku ministrach i ważnych urzędnikach państwowych, którzy podsypują karmę swoim zaufanym pismom i dziennikarzom. Dokumenty specjalnego znaczenia wyciekają rwącym strumieniem nie tylko ze służb specjalnych, prokuratur, policji, ale także z IPN. Nie ma już znaczenia dziennikarska wiedza, dociekliwość, intuicja i rzetelność.

Z debaty odbytej w krakowskiej willi Decjusza wyłonił się obraz w ciemnych barwach, ale jest też optymistyczny wniosek. Skoro sami dziennikarze śledczy mają świadomość zagrożeń i deklarują sprzeciw, to znaczy, że nie chcą startować w jednej konkurencji ze współpracownikami tajnych służb. Wierzą w mądrość czytelników i widzów, i ich zdolność rozpoznawania politycznej i medialnej hucpy.

Polityka 25.2007 (2609) z dnia 23.06.2007; Fusy plusy i minusy; s. 16
Reklama