Archiwum Polityki

Każdy z nas jest Wałęsą

Oryginalny tytuł książki, jaką napisali kiedyś Antoni Pawlak i Marian Terlecki, brzmiał: „Każdy z was jest Wałęsą”. Ukazała się w emigracyjnej oficynie Editions Spotkania w 1983 r. oraz w iluś podziemnych wydawnictwach. Trwał stan wojenny, sam Wałęsa był internowany, komunistyczna propaganda nazywała go „osobą prywatną”, nieświadoma, iż pokojowa Nagroda Nobla jest już w drodze.

1

Tytuł ten wyrażał przesłanie szlachetnie proste, skierowane do czytelnika określonego. Każdy z was jest Wałęsą, gdyż Nobel przysługuje wam wszystkim, ludziom opozycji demokratycznej, rzeszom członków Solidarności, a szczególnie każdemu z uwięzionych, ściganych, prześladowanych. Każdy z was jest Wałęsą, ponieważ Lechu otrzymał pokojową nagrodę – niezależnie od własnych zasług – symbolicznie, w imieniu całej niepokornej zbiorowości pokojowymi środkami walczącej o wolność. Każdy z was jest Wałęsą i takich Wałęsów są miliony; jeśli wytrwacie, nie dając się podzielić ani złamać, walka ta prędzej czy później przyniesie zwycięstwo. To właśnie – ku pokrzepieniu serc oraz wzmocnieniu nadwątlonej wiary – zdawali się mówić autorzy.

2

Tak też się stało. Najważniejsza w dziejach Polski modlitwa została wysłuchana.

„Odmieniło się oblicze tej ziemi”. Zwycięstwo było bezprzykładne, w dodatku bezkrwawe, toteż zadziwiło świat. Jednak po latach nie dla wszystkich jest to oczywiste. Wtedy Wałęsę bezpardonowo zwalczali, ośmieszali, gnoili – rządzący komuniści. Dzisiaj jego dokonania kwestionują, a wizerunek plugawią – bodaj jeszcze zacieklej i bardziej nienawistnie – głównie dawni towarzysze walki.

Dzieje się tak, mimo iż były prezydent żadnej działalności politycznej właściwie nie prowadzi; można mówić najwyżej o publicznej obecności oczywistej dla postaci tego formatu. Zapowiedzi stworzenia partii politycznej on sam chyba nie traktuje poważnie. Nikomu nie wchodzi w paradę, dla nikogo nie stanowi realnej konkurencji czy tym bardziej – zagrożenia. W istocie, w kraju od dawna jest politycznym emerytem. A jednak nie dają mu spokoju. Deprecjonują dorobek, znieważają na każdym kroku, odsądzają od czci i wiary.

Polityka 25.2007 (2609) z dnia 23.06.2007; Temat tygodnia; s. 24
Reklama