Archiwum Polityki

Prawosławni na wybory

Przez ponad 15 lat obywatele RP wyznania prawosławnego musieli czekać na powołanie Zespołu Wspólnego Przedstawicieli Rządu i Świętego Soboru Biskupów. Przez ten czas obowiązywała wprawdzie ustawa o stosunku państwa do Kościoła prawosławnego, nie było jednak żadnego instytucjonalnego forum do rozwiązywania bieżących problemów, a i lobbowania na rzecz interesów prawosławia – takiego, jakim dla Kościoła katolickiego jest od dawna Komisja Wspólna Rządu i Episkopatu.

Po podpisaniu w ubiegłym tygodniu przez premiera i metropolitę Sawę porozumienia o utworzeniu Zespołu, zwierzchnik Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego w Polsce wymienił listę najpilniejszych do uregulowania kwestii. I tak Sobór domaga się, by w święta prawosławne wierni mieli wolne dni w pracy i szkole. Ma uwagi co do ujęcia historii i roli Kościoła prawosławnego w podręcznikach zatwierdzonych przez resort edukacji. Nierozwiązana jest też sprawa nauki religii dla uczniów wyznania prawosławnego.

Uzasadniając utworzenie Zespołu, Jarosław Kaczyński przyznał, że choć państwo uznaje prawa wszystkich wyznań, to „musi darzyć szczególną uwagą te Kościoły, które skupiają największą ilość wiernych”. Tym bardziej więc rząd nie uniknie sugestii, że podpisując akurat teraz porozumienie, kierował się też kalkulacjami wyborczymi. Liczbę obywateli wyznania prawosławnego szacuje się bowiem na 500–600 tys., a gros z nich zamieszkuje Białostocczyznę, która uchodziła za obszar wpływów lewicy.

Polityka 40.2007 (2623) z dnia 06.10.2007; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 7
Reklama