Od kilku dni media piszą o skandalu wywołanym przez stojącego na czele Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego metropolitę Sawę, który w liście do Cyryla z okazji 14-lecia jego ingresu odniósł się do sytuacji w ogarniętej wojną Ukrainie.
Metropolita Sawa złożył gratulacje zwierzchnikowi rosyjskiej Cerkwi. I wybuchł skandal, bo z okazji 14. rocznicy intronizacji nie tylko śle Cyrylowi „najserdeczniejsze i braterskie pozdrowienia”, ale też pisze o sytuacji w Ukrainie.
Wojna i religia są jak syjamskie bliźnięta. Od stuleci religie dają wojnom napęd i usprawiedliwienie. A każda strona konfliktu uważa, że „Bóg jest z nami”. Dlaczego wiara częściej przynosi wojnę niż pokój?
Kościół prawosławny w Polsce winien stanowić niezawodne wsparcie dla swojej młodszej ukraińskiej Siostry i kochać konstantynopolitańską Cerkiew Matkę. Chciałbym się mylić, wskazując, że metropolita Sawa wybrał inną drogę.
Rozmowa z metropolitą Sawą, zwierzchnikiem Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, związanego z patriarchatem moskiewskim, o tym, dlaczego polscy prawosławni nie uznają niezależności Cerkwi w Ukrainie.
Ukraińscy duchowni wywieszają narodowe flagi i pomijają w modłach imię patriarchy Moskwy i Wszechrusi Cyryla. Prawosławie ostro się dzieli. Obecna agresja militarna Kremla przypomina, jak tragiczne mogą być skutki sojuszu ołtarza z tronem.
Cyryl I dla prawosławnych jest głową Kościoła, dla służb kolegą z resortu, a dla Ukraińców tym, który pobłogosławił mordowanie braci w wierze. Dla Putina to człowiek od zadań religijnych.
Rozmowa z dr. Pawłem Wróblewskim, ekspertem od prawosławia, o najnowszej historii polskiej Cerkwi, jej relacjach z Moskwą, uwikłaniu agenturalnym jej przedstawicieli i uprawianiu polityki pod osłoną wiary.
Z tygodnia na tydzień język Franciszka się zaostrzał, ale wciąż słów „Rosja”, „Putin”, „wojna” unikał. Swoista neutralność Watykanu coraz bardziej bolała napadniętą Ukrainę i solidarne z nią społeczeństwa.
Normalnie to papież przyjmuje polityków i dyplomatów, a nie odwrotnie. Ale tym razem ominął protokoły i konwenanse. Pofatygował się osobiście do ambasady rosyjskiej, żeby wyrazić swoje zatroskanie wojną.