Abp Antonij zastąpił w czerwcu abp. Hilariona na stanowisku szefa cerkiewnego wydziału spraw zagranicznych. Duchownego zajmującego ten urząd uważa się za numer dwa w rosyjskim Kościele prawosławnym. Hilarion został ponoć odsunięty po wielu latach służby, bo jego szef patriarcha Cyryl uważał, że nie ma z jego strony dostatecznego wsparcia w sprawie „specjalnej operacji wojskowej” w Ukrainie.
Nic bez zgody Kremla
Naturalnie oficjalnego potwierdzenia ze strony Cerkwi Moskiewskiej, że chodziło o rozdźwięk między Cyrylem a jego „ministrem spraw zagranicznych”, nie ma. Można jednak przypuszczać, że nowy „minister” jest całkowicie lojalny wobec metropolity. Sam Cyryl jest zaś całkowicie lojalnym funkcjonariuszem państwa, którego Cerkiew jest częścią. Żadne wypowiedzi i posunięcia kierownictwa Cerkwi w sprawach o znaczeniu państwowym nie mogą mieć miejsca bez wiedzy i zgody Kremla.
Komunikat o piątkowym spotkaniu na stronie Vatican News informuje o nim zdawkowo. Celu, a tym bardziej treści rozmowy nie podaje. Przypomina za to, że 16 marca Franciszek miał telekonferencję z Cyrylem, obok którego siedział wówczas abp Hilarion, i że 25 kwietnia papież przesłał patriarsze moskiewskiemu życzenia w związku z prawosławnymi świętami Wielkiej Nocy.
Można to odczytać – watykaniści zmagają się z kościelną nowomową od zawsze – jako sugestię, że stosunki między Watykanem a patriarchatem nie uległy zamrożeniu. To też nie jest zaskoczenie, lecz tym ciekawsza wydaje się odpowiedź na pytanie zasadnicze: z jaką misją Antonij przybył do Rzymu w szóstym miesiącu wojny?
Czytaj też: Niespodziewana wizyta Franciszka w rzymskiej ambasadzie Rosji
Franciszek marzy o Moskwie
Obserwatorzy stawiają na to, że tematem było ewentualne spotkanie Franciszka z Cyrylem podczas międzyreligijnego kongresu organizowanego w połowie września w Kazachstanie. Franciszek jako pierwszy papież w historii spotkał się z Cyrylem twarzą w twarz na Kubie kilka lat temu i był z tego zadowolony. Kolejne spotkanie odbyło się zdalnie. Następne planowano na Bliskim Wschodzie, ale zostało odwołane ze względu na rosyjską agresję, a Watykan obawiał się o bezpieczeństwo papieża.
O czym mieliby rozmawiać w Kazachstanie? Być może o wizycie Franciszka w Moskwie, co – jak wiadomo – jest pragnieniem papieża. Wielokrotnie wzywał publicznie do przerwania działań wojennych w Ukrainie i mówił o cierpieniu jej ofiar. Ostatnio podczas rozmowy z dziennikarzami w samolocie, którym wracał do Rzymu z pokutnej pielgrzymki w Kanadzie, wyraził chęć odwiedzenia Kijowa.
Czytaj też: Franciszek szokuje, gdy mówi o wojnie. O co mu chodzi?
Może najpierw Kijów?
Od dawna na papieskim biurku leżą zaproszenia do Ukrainy od jej władz państwowych i lokalnych Kościołów, na czele z grekokatolickim. Franciszek był krytykowany za wypowiedzi, że najpierw chciałby odwiedzić Moskwę, a potem Kijów. Przedłużająca się wojna mogła jednak zrewidować plany watykańskiej dyplomacji. Dziś wizyta papieża w Kijowie, a dopiero później w Moskwie byłaby odebrana nawet korzystniej. Ofiarą jest przecież Ukraina, napastnikiem Rosja. Ambasador Ukrainy przy Watykanie energicznie zabiega, by Franciszek skorzystał z zaproszenia. Cyryl w Kazachstanie mógłby przywieźć zaproszenie do Moskwy. I porozmawiać o wojnie jak duszpasterz z duszpasterzem, a może nawet wysondować w imieniu Kremla, czy Watykan gotów byłby mediować w sprawie rozejmu. Kto wie, co przyniosą najbliższe tygodnie na froncie?
Watykan uniknąłby bólu głowy z tym dyplomatycznym „kozakiem”, którą stolicę ma odwiedzić jako pierwszą, gdyby Franciszek wybrał się najpierw po prostu do Kijowa, przed wrześniowym kongresem w Kazachstanie. Wizyty liderów szczebla globalnego budzą powszechne zainteresowanie, bo są postrzegane jako komunikaty polityczne. Stąd gorący spór o to, czy papież powinien w ogóle jechać do Moskwy i spotykać się z „ministrantem” Putina, patriarchą Cyrylem. Propaganda Kremla bezwstydnie przedstawi to jako dowód, że Rosja nie jest izolowana i w Ukrainie działa na rzecz pokoju, a przecież do tego samego dąży Watykan Franciszka.
Czytaj też: Ukraińska cerkiew zrywa z Moskwą