Gra w Zielony
Gra w Zielony Ład. W tym gorącym sporze najbardziej szkodzi tępa propaganda
Europejski Zielony Ład budzi dziś intensywne emocje, biją w niego protestujący rolnicy. W gorącej atmosferze łatwo zapomnieć, skąd się ta inicjatywa w ogóle wzięła. Chwilę przed poprzednimi wyborami do Parlamentu Europejskiego ogłoszono przełomowe ostrzeżenie o zasięgu kryzysu klimatycznego. Raport „Globalne ocieplenie o 1,5 st. C” opublikowali naukowcy z Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatycznych ONZ. Alarmistyczny dokument wywołał zaskakująco szeroką dyskusję, w Polsce inspirując sztukę wystawioną w warszawskim Teatrze Powszechnym. Do opinii publicznej przebił się uproszczony komunikat: jeśli nie weźmiemy się na serio do walki ze zmianami klimatu, to już w 2030 r. nadejdzie katastrofa.
Komunikat zyskał ewangelizatorów, najbardziej rozpoznawalna stała się szwedzka nastolatka Greta Thunberg. Pociągnęła młodych na całym świecie, także w Polsce, którzy regularnie zaczęli wychodzić na ulice. W kontrapunkcie do tego wzmożenia jesienią 2018 r. wybuchły protesty żółtych kamizelek. Mieszkańcy francuskiej prowincji, zwłaszcza ci odcięci od komunikacji publicznej, zaprotestowali przeciw dodatkowemu opodatkowaniu paliwa do samochodów. Uznali, że padli ofiarą niesprawiedliwych i dyskryminujących obciążeń wynikających z troski o klimat. Płonący Paryż tworzył spektakularne tło dla szczytu klimatycznego ONZ, zwołanego wtedy w Katowicach. Prezydent Andrzej Duda przekonywał delegatów, że węgiel będzie służył Polsce jeszcze 200 lat, a polski rząd decydował o budowie elektrowni węglowej Ostrołęka C.
Wyborom do Parlamentu Europejskiego w 2019 r. towarzyszyły ostrzeżenia o wlaniu się do izby brunatnej, populistycznej fali, ale silniejsza okazała się fala zielona, niesiona protestami młodych i mobilizacją proekologicznych formacji politycznych. Wprowadziła do PE wystarczająco wiele posłanek i posłów, by zmienić brukselski układ sił.