Prezydent Rosji znany jest z przywiązania do symboli, dlatego nie powinno dziwić, że po zakończeniu obchodów święta obrońców ojczyzny następnej nocy wydał rozkaz ataku na Ukrainę. Jeszcze mniej zaskakują słowa, które przy Grobie Nieznanego Żołnierza obok Kremla wypowiedział wtedy patriarcha Cyryl: „Nasi wojskowi nie mogą wątpić, że obrali bardzo słuszną drogę”. Dzięki niemu napaść na Ukrainę stała się „święta”, a mordowanie współbraci w wierze zostało pobłogosławione.
Tajemnicza śmierć poprzednika Cyryla
Po ponad trzech miesiącach wojny Unia Europejska zrozumiała, że Cyryl I tylko formalnie odgrywa rolę głowy Cerkwi, a w rzeczywistości jest religijnym ramieniem Kremla. Postanowiono wciągnąć go na listę szóstego pakietu sankcji. Wetem zagroził jednak premier Węgier Viktor Orbán, przyjaciel Putina, przez lata sojusznik polskiego rządu. Bruksela uległa żądaniom Budapesztu, ale klapki spadły: rosyjska Cerkiew to państwowa przybudówka, swoisty departament administracji Kremla ds. prawosławia.
Na jego czele Cyryl stanął w styczniu 2009 r. Miesiąc wcześniej zmarł w dość tajemniczych okolicznościach jego poprzednik patriarcha Aleksiej II. Jak pisała wówczas „Nowa Gazieta”: wyświęcony za czasów Stalina, został biskupem za Chruszczowa, metropolitą za Breżniewa, patriarchą za Gorbaczowa, a zmarł za Putina.