Od kilku dni media piszą o skandalu wywołanym przez stojącego na czele Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego metropolitę Sawę, który w liście do Cyryla z okazji 14-lecia jego ingresu odniósł się do sytuacji w ogarniętej wojną Ukrainie.
Kościół prawosławny w Polsce winien stanowić niezawodne wsparcie dla swojej młodszej ukraińskiej Siostry i kochać konstantynopolitańską Cerkiew Matkę. Chciałbym się mylić, wskazując, że metropolita Sawa wybrał inną drogę.
Napadając na Ukrainę m.in. pod pretekstem obrony prawosławnych, ekipa Putina zamiast zjednoczyć, jeszcze głębiej podzieliła wiernych tego Kościoła chrześcijańskiego.
Normalnie to papież przyjmuje polityków i dyplomatów, a nie odwrotnie. Ale tym razem ominął protokoły i konwenanse. Pofatygował się osobiście do ambasady rosyjskiej, żeby wyrazić swoje zatroskanie wojną.
Nieznajomy wszedł do świątyni, zapytał o duchownego, a gdy ten do niego podszedł, padło z bliska kilka strzałów. Tak zginął ojciec Danił Sysojew, proboszcz cerkwi pw. Tomasza Apostoła w Moskwie.
Nowym patriarchą Moskwy zostanie najpewniej metropolita smoleński i kaliningradzki Cyryl, znany z cotygodniowego programu religijnego w telewizji i renesansowego stylu życia.