Świat

Niespodziewana wizyta Franciszka w rzymskiej ambasadzie Rosji

Papież Franciszek Papież Franciszek Alberto Pizzoli / AFP / East News
Normalnie to papież przyjmuje polityków i dyplomatów, a nie odwrotnie. Ale tym razem ominął protokoły i konwenanse. Pofatygował się osobiście do ambasady rosyjskiej, żeby wyrazić swoje zatroskanie wojną.

Słowo „wojna” ma tu znaczenie. Propaganda rosyjska nazywa inwazję „specjalną operacją wojskową”. Komunikat rzecznika Watykanu po wizycie papieża zawiera jednak wyraz „wojna”, którego Kreml unika ku oburzeniu opinii międzynarodowej. Oddaje ponurą rzeczywistość inwazji: to jest wojna, w której już zginęły setki ludzi, w tym cywile i dzieci.

Kościół używa słowa „wojna”

Papież Franciszek zabierał głos w sprawie Ukrainy wielokrotnie. Ostatnio w środę. Przestrzegał przed strasznymi skutkami konfliktu, apelował do „wszystkich stron” o jego uniknięcie drogą dyplomatyczną i zachowanie umiaru. Ogłosił nadchodzącą w Kościele Środę Popielcową dniem modlitwy i postu w intencji pokoju.

Gdy w czwartek nad ranem wojna wybuchła, oświadczenie wydał jednak nie papież, lecz watykański „premier”, sekretarz stanu kard. Pietro Parolin. Przywołał środowe słowa Franciszka, lecz na określenie dramatu nie użył wyrazu na „w”, tylko słowa „konflikt”. Podkreślił, że jest jeszcze czas na „mądrość, przebłysk sumienia, uchronienie świata od szaleństwa i okropieństwa wojny”. A w Ukrainie już toczyły się zacięte walki. Dlatego wystąpienie Parolina odebrano z mieszanymi uczuciami. Kto jak kto, ale przywódcy chrześcijańscy powinni mówić językiem ewangelicznym, czyli nazywać rzeczy po imieniu.

Putin atakuje Ukrainę i krzyczy: „to nie ja jestem agresorem”

Patriarcha Cyryl daje błogosławieństwo

Blisko 10 proc. obywateli państwa ukraińskiego to katolicy. Więcej skupiają tamtejsze Kościoły prawosławne, w tym ten lojalny wobec Cerkwi Moskiewskiej. Jej przywódca patriarcha Cyryl dzień przed atakiem Rosji zapewnił, że wojskowi „nie mogą mieć wątpliwości, że dokonali jedynie słusznego i prawidłowego wyboru w swoim życiu”, broniąc ojczyzny przed zagrożeniem w czasie II wojny światowej.

Słowa patriarchy odebrano jako pośrednie błogosławieństwo dla obecnej polityki Kremla. Jeden ze związanych z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym dziennikarzy Sergiej Czapnin skomentował je gorzko: mogłyby zostać wyryte na kamieniu nagrobnym lojalnej wobec Moskwy Cerkwi ukraińskiej. Z kolei, jak podała Katolicka Agencja Informacyjna, rzecznik lojalnego wobec państwa ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Ukrainy abp czernichowski Zoria jeszcze kilka dni przed inwazją dedykował na FB Putinowi Psalm 109(108) pełen biblijnych złorzeczeń przeciwko wiarołomcom.

Czytaj też: Ukraińska cerkiew zrywa z Moskwą

Samotna modlitwa Franciszka

Ostrożność Watykanu ma z tym związek. Kościół rzymskokatolicki obawia się zaognienia stosunków z prawosławiem rosyjskim. Ale papież widać uznał, że ta ostrożność ma swoje granice. Stąd jego kolejne zaskakujące zachowanie. Według mediów Franciszek spędził w ambasadzie pół godziny. Pojawiły się natychmiast spekulacje, że być może zgłosił gotowość do arbitrażu między Kremlem a Kijowem.

Takie rzeczy się w Kościele zdarzały. Jan Paweł II zaangażował np. w 1978 r. dyplomację watykańską do zażegnania wojny argentyńsko-chilijskiej, a później do przerwania wojny w byłej Jugosławii oraz uniknięcia wojny w Iraku w 2003. Na razie nic nie potwierdza spekulacji dotyczących ewentualnej misji pokojowej Franciszka w Ukrainie. Do przerwania tańca śmierci Kreml nie wydaje się chętny ani gotowy, choć Putin lubi występować w roli obrońcy chrześcijaństwa prawosławnego. Pamiętamy samotną modlitwę Franciszka na placu św. Piotra podczas lockdownu. A gdyby stanął teraz samotnie w proteście przeciw absurdalnej wojnie w tym samym miejscu lub na kijowskim Majdanie?

Czytaj też: Donbas ma być drugim Krymem

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną