Cyryl niewymienialny
Cyryl wspiera Kreml. Księża prawosławni pomijają go w modłach
Po agresji Rosji na Ukrainę księża prawosławni przestają wymieniać imię patriarchy moskiewskiego Cyryla w modłach podczas nabożeństw. Odejście od tego tradycyjnego zwyczaju oznacza sprzeciw wobec żyrowania przez Cyryla brudnej wojny i wypowiedzenie mu posłuszeństwa jako zwierzchnikowi prawosławia w „ruskim świecie”. Tym samym osłabia to jego pozycję, a wzmacnia patriarchę Bartłomieja I rezydującego w Istambule, dawnym Konstantynopolu, stolicy światowego prawosławia. Bartłomiej jednoznacznie potępił inwazję, nazwał ją „niesprawiedliwą, niespodziewaną i nieuzasadnioną”. Napadając na Ukrainę, między innymi pod pretekstem obrony tamtejszych prawosławnych, ekipa Putina zamiast zjednoczyć, jeszcze głębiej podzieliła wiernych tego Kościoła chrześcijańskiego. Jeśli Ukraina zachowa państwowość, wpływy Cerkwi moskiewskiej w kolebce wschodniosłowiańskiego chrześcijaństwa dramatycznie zmaleją. Parafie dotąd lojalne wobec Moskwy zerwą z nią kontakty, a może nawet przejdą do autonomicznego Prawosławnego Kościoła Ukrainy, popierającego niepodległość państwa i odrębną tożsamość narodu ukraińskiego (ten trend już występuje). Bartłomiej uznał i potwierdził jego niezależny od Moskwy status w 2019 r.
Jeszcze przed inwazją większość (ok. 13 tys.) parafii prawosławnych w Ukrainie uznawała jurysdykcję patriarchatu moskiewskiego, Kościół autokefaliczny skupiał ok. 8 tys. Po inwazji nawet w rosyjskojęzycznej części napadniętej Ukrainy duchowni i wierni protestują przeciwko bratobójczej wojnie, żądają jej przerwania i nie wspominają o Cyrylu podczas liturgii. Agresja uderzyła rykoszetem w Kościoły prawosławne na całym świecie (ogółem ok. 300 mln wiernych). Większość wojnę potępiła, a kontakty z Cerkwią Cyryla uznała za niedopuszczalną legitymizację agresji. W Polsce po początkowych bulwersujących wahaniach tutejsi biskupi prawosławni wezwali do przerwania wojny.