Archiwum Polityki

Wyborca jako kadrowy

Politycy i media wmawiają nam, że oto zbliża się ostateczne rozstrzygnięcie walki między dobrem a złem. Ale to nieprawda: główne kwestie zostały już dawno rozstrzygnięte.

Opozycja i rząd dają wyborcom do zrozumienia, że mogą Polskę uratować przed zagładą lub pogrążyć w kataklizmach i katastrofach. W wyniku wyborów Polska może kwitnąć albo upaść. Stoi to w jaskrawej sprzeczności z doświadczeniem: polityka polska po 1989 r. wyróżnia się bowiem bardzo dużym stopniem stabilności i kontynuacji. W przeciwieństwie do Niemiec, Włoch, Belgii i wielu innych krajów, siły, które rzeczywiście podważają demokrację, gospodarkę rynkową i orientację prozachodnią, są w Polsce marginesem. Jest to duże osiągnięcie, do którego jednak żaden polityk nie chce się przyznać.

Polityka jest jak lustro – w niej tylko odbijają się nasze własne nadzieje, lęki i złudzenia. W Polsce nigdy nie było i nie ma ani tradycyjnej lewicy, ani tradycyjnych liberałów, ani tradycyjnej chadecji w takiej postaci jak w Europie Zachodniej. Ale skoro my, wyborcy, chcieliśmy wybrać między lewicą i prawicą, to dostaliśmy partie, które się tak nazywają. Co z tego, że prawica braci Kaczyńskich jest ekonomicznie socjalistyczna, a lewica Kwaśniewskiego liberalna, choć żadna z nich nie chce się do tego przyznać? Powoli ten system partyjny zaczyna dorównywać systemom w Europie Zachodniej, ponieważ podziały, z których powstały lewica i prawica, tam powoli zanikają, a w Polsce nie zdążyły się nigdy wytworzyć. Dlatego wyborca, który 21 października odda głos, nie wybierze między lewicą i prawicą, lecz między partiami, które z jednej strony są kolektywistyczne, to znaczy, że myślą w kategoriach i według interesu wielkich zbiorowości takich jak naród, rodzina, grupa (albo nawet klasa) społeczna. Ich przeciwnicy to partie indywidualistyczne: myślące o prawach człowieka, jednostki, jej emancypacji i ochronie. Po jednej stronie są partie upadłej koalicji, po drugiej jest LiD. W PO ten podział przechodzi przez środek partii.

Polityka 40.2007 (2623) z dnia 06.10.2007; Kraj; s. 20
Reklama