Archiwum Polityki

Dwa państwa, jeden naród

W listopadzie zamieszkane w większości przez Albańczyków Kosowo zamierza ogłosić niepodległość. Rzecz to niezwykła i zachęta do separatyzmu, który w jednoczącej się Europie nie stracił wigoru.
JR/Polityka

Kosowo nie chce czekać na efekty przedłużających się rokowań międzynarodowych w swojej sprawie. Ogłosiło się suwerennym i demokratycznym państwem już w 1991 r., kiedy rozpadała się Jugosławia i przeobrażała cała pokomunistyczna Europa. Ale poza Albanią, która też wychodziła ze swej prawie całkowitej izolacji politycznej, nikt kosowskiej niepodległości wówczas nie uznał. Kosowo wydawało się sprawą lokalną i marginalną.

Wcześniej media zachodnie poświęciły nieco uwagi społeczeństwu podziemnemu czy niezależnemu w tej części Jugosławii. Od końca lat 80. Belgrad zaostrzył kurs wobec Kosowa. Likwidowano przysługującą mu w ramach federacji autonomię. Im bardziej albańscy chcieli być kosowscy Albańczycy, tym silniej Belgrad forsował serbizację niepokornej większości. Zamykano albańskie media – najpopularniejsze albańskie czasopismo w Kosowie „Rilindja” musiało emigrować do Szwajcarii, skąd przemycano je do kraju, czyszczono z albańskich nauczycieli kosowskie szkoły.

W 1989 r. Ibrahim Rugova, przyszły bohater, symbol i przywódca kosowskich Albańczyków, zawiązuje opozycyjną Ligę Demokratycznego Kosowa. W maleńkim, otoczonym górami kraju (11 tys. km kw.), z dwoma milionami ludności, z czego 92 proc. to Albańczycy, przebudzenie narodowe popycha ludzi do obywatelskiej samoorganizacji. Serbowie pozbawiają nas gazet? – założymy nielegalne własne; wyrzucają ze szkół naszych nauczycieli? – stworzymy po domach nielegalne komplety na wszystkich poziomach edukacji. Była to pokojowa faza oporu.

Jesienią 1991 r. ten zbiorowy wysiłek wybijania się na niezawisłość osiągnął apogeum. W masowym, choć nielegalnym głosowaniu przyjęto projekt konstytucji i ideę niepodległego państwa. Zaraz potem przedstawiciele owego podziemnego społeczeństwa niezależnego ogłosili Kosowo państwem niepodległym i demokratycznym.

Polityka 40.2007 (2623) z dnia 06.10.2007; Świat; s. 54
Reklama