Archiwum Polityki

Odważna

Dawno nieoglądana na dużym ekranie Jodie Foster gra w amerykańskim dramacie kryminalnym Neila Jordana „Odważna” spikerkę radiową, która traci narzeczonego. Wspólny spacer nocą po nowojorskim Central Parku kończy się brutalną napaścią. W wyniku ciosów zadanych przez trzech czarnoskórych bandytów mężczyzna umiera. Po rekonwalescencji w szpitalu stan psychiczny bohaterki ulega stopniowemu pogorszeniu aż do chwili, gdy ma ona okazję wyładować frustrację, lęk, gniew i całą zgromadzoną w sobie nienawiść na przypadkowo spotkanym przestępcy. Foster, jak zwykle powściągliwa w okazywaniu uczuć, i tym razem zachowuje kamienną twarz i może właśnie dlatego jej przemiana w krwawą mścicielkę okazuje się zagadkowa, a przy tym również nie do końca wiarygodna. Motywy zemsty na własną rękę, nieskuteczność egzekwowania prawa przez policję nie są oczywiście niczym nowym, zwłaszcza w kinie amerykańskim. W „Odważnej” (nawiązującej dyskretnie do „Taksówkarza”) następuje charakterystyczne przestawienie akcentów. Nie dość, że samozwańczym sprawiedliwym jest kobieta, to jeszcze właśnie jej zostaje przyznana racja moralna. Kolejny raz Hollywood lansuje więc tezę o konieczności odpowiedzi siłą na przemoc, tym bardziej jeśli w grę wchodzi obrona własna, a stawką jest zaprowadzenie porządku w złym świecie. W czasach wojny z terroryzmem nie powinno to dziwić.

Janusz Wróblewski

Polityka 40.2007 (2623) z dnia 06.10.2007; Kultura; s. 64
Reklama