Warszawski pośrednik Tomasz Lebiedź przekonuje: – W domu po remoncie za metr kwadratowy bierze się nawet 30 proc. więcej niż w sąsiednim zaniedbanym, a mieszkanie w zdewastowanym budynku trudno w ogóle sprzedać. Właściciele mieszkań, którzy przez wiele lat troszczyli się wyłącznie o swój lokal, przekonują się, że ważne jest także opakowanie. Spadek wartości mieszkania, spowodowany złym stanem domu, jest szczególnie bolesny teraz: 30 proc. ceny to często wielkie pieniądze.
– Jeszcze 3, 4 lata temu na propozycję zaciągnięcia kredytu na remont właściciele mieszkań odpowiadali: nigdy w życiu. Teraz decyduje się na to coraz więcej wspólnot – mówi Stanisław Kruszniewski, szef dużej warszawskiej firmy zarządzającej nieruchomościami. Powodzenie mają przede wszystkim kredyty na termomodernizację (ocieplanie domu, wymianę instalacji c.o.), umarzane w 25 proc. Wspólnoty przekonały się do ich zalet (ograniczenie strat ciepła zmniejsza rachunki za ogrzewanie i w rezultacie zarabia na spłatę kredytu, nowe elewacje odmładzają stare domy). Zamożne wspólnoty w Warszawie, jak Bernardyńska 22 (dawniej dom Urzędu Rady Ministrów), zaciągają dodatkowo kredyty inwestycyjne na pozostałe remonty (klatek schodowych, drzwi). Kuracja odmładzająca staje się w rezultacie kompletna.
Czasem pieniądze zdobywa się sposobem. Warszawska wspólnota mieszkaniowa Mokotowska 9 planuje gruntowny remont, który nic ją nie będzie kosztował.
– Na remont zarobi sama nieruchomość – zapewnia Zbigniew Gamdzyk, zarządca kamienicy. Wspólnota zamierza przejąć dwie parterowe oficyny przylegające do kamienicy i podpisać umowę z inwestorem, który nadbuduje na nich mieszkania. Zysk z inwestycji przeznaczony zostanie na remonty. Dlaczego zakłada się, że miasto oficyny odda?