Archiwum Polityki

Kiedy świat był Gotów

Z dzikusów ćwiartujących zwłoki Goci stali się wielkimi admiratorami i krzewicielami kultury antycznej.
JR/Polityka

Święty Izydor z Sewilli, jeden z wielkich intelektualistów późnego antyku, tak pisał o Gotach: „Ludzie z natury zręczni, bystrzy umysłem, ufni w siłę sumienia, silni budową ciała, strzeliści wysokością postaci, wyróżniający się gestem i zachowaniem, dzielni w ręku, wytrzymali na rany” („Historia Gothorum”). Germanie rzeczywiście byli wyjątkowi. Ich sukcesy to nie tylko zwycięskie marsze przez Europę, zdobycie Rzymu czy zakładanie nowych państw na terenie Imperium, ale i krzewienie chrześcijaństwa oraz kultury antycznej. Właśnie dlatego królowie szwedzcy i duńscy chętnie odwoływali się do tej tradycji, a określenie „król gotski i wandalski” miał nawet w swojej tytulaturze Jan Kazimierz.

Później gockie zasługi przypisywali sobie niemieccy nacjonaliści nie tylko szukając, ale i produkując dowody obecności Gotów na szlaku ich wędrówek. Na tej fali Gdynię przemianowano na Gotenhafen, a Symferpol na Krymie na Gotenburg. W rzeczywistości tylko Hiszpanie mogliby uzurpować sobie większe prawa do gockiej spuścizny, gdyż założone tam przez nich państwo stało się zalążkiem obecnej Hiszpanii, pisze w „Historii Gotów” Herwig Wolfram, historyk, jeden z najlepszych specjalistów od tej epoki.

Tak jak Niemcy w XIX w. wszędzie szukali ich śladów, tak my staraliśmy się lekceważyć fakt, że w ogóle żyli na naszych ziemiach.

Gdy wszelkie próby patriotycznego wymazywania obecności żywiołu germańskiego w kraju nad Wisłą zawiodły – trzeba było przyznać, że Germanie gościli u nas przez kilkaset lat i stąd wyruszyli na podbój Europy. Polacy, usilnie poszukujący sarmacko-słowiańskich korzeni, przez lata przyjmowali bezkrytycznie opinię antycznych Rzymian, którzy nie pozostawiali na Germanach suchej nitki. Przyczepili im łatkę najbardziej barbarzyńskich Barbarzyńców, którzy niszczą wszystko, co staje na ich drodze.

Polityka 46.2007 (2629) z dnia 17.11.2007; Nauka; s. 98
Reklama