Archiwum Polityki

Z miotły siekiera

W dniu rozdania Oscarów mieszkańcy niewielkiej podkieleckiej wsi Krajno-Łęki liczą telewizyjne ekipy. - Jak w Holiłudzie - śmieją się, bo takiego ruchu tu nie było. Zaraz jednak poważnieją i się złoszczą. - Czemu w Polsce bandyci są bezkarni, a zamyka się porządnych ludzi?

W przedostatnim domu, na górce, doszło 3 marca do tragedii. Trzej bracia Ł. (jedyne we wsi czarne owce, karani m.in. za rozboje recydywiści) najpierw kręcili się przy sąsiednich zabudowaniach swojego ciotecznego brata, Mariana. - Podjechali maluchem, o drugiej nad ranem, rozglądali się za ciągnikiem - ojciec Mariana, Józef, twierdzi, że syn przepłoszył złodziei samą tylko swoją obecnością. - Wiedzieli, że on to by się długo nie łamał, od razu by ich prał...

Po godzinie grasownicy znów się pojawili. Policjanci wezwani telefonicznie z Kielc już ich nie zastali, więc poradzili gospodarzowi: pilnujcie się. Józef z żoną - tak dziś twierdzą - siedzieli przy oknie, kiedy nagle zgasły latarnie przy drodze, bo tamci uszkodzili transformator. O wpół do szóstej usłyszeli: "ginieta pierony dzisiaj!", a za chwilę łomot do drzwi. Coś błyskało, pewnie siekiery w rękach. Zrozumieli, że choć wcześniej żadnej złości w rodzinie nie było, to podpici siostrzeńcy przyszli zabić.

Józefowa pamięta tyle, że wyleciały drzwi od sieni, a mąż z zięciem Piotrem trzymali od kuchni drugie. Piotr krzyczał: "chłopy, idźta stąd, proszę was". Tylko zaklęli w odpowiedzi. - A to przecież mojej siostry syny - Józefowa zanosi się płaczem - chcieli zabić, bośmy nie dali własnego ciągnika ukraść! Wpadli do nas jak to stado wilków. Psa zabili.

W izbie było ciemno, tamci w sieni powyrywali kable. Za chwilę wrzask w chałupie, krzyk dzieci, odgłosy walki... Trwało to może dwie minuty. Dorota, córka, a żona Piotra, wyskoczyła z dziećmi przez okno. Szukała schronienia u sąsiadów. Dlaczego nie przyszli z pomocą, choć słyszeli groźby napastników? - Kto będzie biegł na ratunek, jak mu jeszcze własne życie miłe...

Ciągle taty wygląda

Po walce jeden z atakujących braci Ł.

Polityka 14.1999 (2187) z dnia 03.04.1999; Kraj; s. 34
Reklama