Na obu bramach kopalni Budryk w Ornontowicach czuwają strajkujący górnicy. Niby powinno być po dwóch na każdej bramie i zmiana warty co dwie godziny, jak ustalił komitet strajkowy, ale stoją w dużych gromadach. Rozmawiają o nieuczciwości pracodawcy, braku pieniędzy w domach i zdradzie związków zawodowych. Nie wolno przy nich używać słowa Solidarność ani też nazwy Związek Zawodowy Górników, bo zaczynają parskać i popluwać z pogardą. Natomiast można bez obaw mówić o Sierpniu 80 i Kadrze – związkach zawodowych, które ogłosiły trwający już ponad miesiąc strajk.
Od stycznia 2008 r. niezależna kopalnia Budryk weszła w skład Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW). Związki zawodowe, których nazw na bramie kopalni wymieniać nie wolno, mają najwięcej członków i dogadały się z nowym właścicielem jeszcze we wrześniu 2007 r. Sierpień 80 i Kadra stworzyły wspólny ruch oporu.
– Sprzedawczyki – określa konkurencyjne związki Krzysztof Łabądź, szef zakładowej komisji Sierpnia 80, jeden z przywódców strajku. (Latem 2007 r. Łabądź z kolegami był w Warszawie, aby wspierać protest pielęgniarek). – Już się ludzie od nich wypisują. Z własnej woli, bo my na kopalni nie agitujemy. Załoga jest mądra i widzi, że tamci nie zajmują się rzeczywistą obroną interesów zwykłych górników.
Na bramie towarowej – zmiana warty. Dwaj górnicy zakładają czerwone kamizelki z napisem „Sierpień 80”, na ramiona – biało-czerwone opaski Kadry. Obaj przed strajkiem należeli do Solidarności. Teraz nie są w żadnym związku, ale się przyglądają związkowym ofertom, bo gdzieś należeć będą musieli. – Na kopalni człowiek nienależący do związku jest niczyj i jak będą go zwalniać, nikt nie powie słowa – mówi jeden z nich.