Teraz chodzi się do Görlitz nie rzadziej ani nie częściej, tyle że już bez kontroli. Z poczuciem, że jest się pełnoprawnym obywatelem Unii – podkreśla naczelnik Roman Latosiński z Urzędu Miasta w Zgorzelcu.
Dla ponad 500 mieszkańców gminy Bogatynia i 600 mieszkańców Zawidowa dojazd do pracy w Czechach skrócił się o10 minut. Kiedy nie było świątecznych kolejek, tyle czasu strażnikom zajmowało sprawdzenie dokumentów pasażerom jednego pracowniczego autobusu. Za to dla setek strażników wejście do Schengen oznacza koniec pracy w kontrolerskich budkach i kontenerach – i znacznie trudniejszą służbę w mobilnych patrolach. – Każdej doby wystawiamy 35–50 patroli, a Niemcy do punktu kontaktowego w Zgorzelcu dowożą nam 15–20 osób wydalanych do Polski w ramach readmisji – mówi mjr Piotr Misztal, oficer dyżurny Łużyckiego Oddziału SG z Lubania. Większość to pasażerowie słynnego autobusu linii Sanok–Madryt, który niemiecka policja codziennie zatrzymuje na autostradzie, 10 km za naszą granicą, i wyciąga z niego Ukraińców z prawem pobytu jedynie w Polsce, a próbujących dostać się dalej na Zachód. – My aż do samej granicy zatrzymać ich nie możemy, bo w Polsce są legalnie.
Obroty zgorzeleckich kantorów maleją z miesiąca na miesiąc i to nie z uwagi na Schengen. Coraz więcej kas w sklepach i stacjach benzynowych po polskiej stronie przyjmuje euro, a nawet czeskie korony. Nie ma już kolejek po polską benzynę, bo tańsza jest w Czechach. Cieszą się za to właściciele budek z papierosami. Sporo Niemców kupuje już nie tylko jedną dozwoloną „sztangę” (200 sztuk), ale i drugą, bo na granicy nie ma kontroli. Robią zapasy przed zapowiadanymi u nas podwyżkami stawek akcyzy.
– Granicę w Jędrzychowicach przejeżdżam teraz bez problemu, ale czas, który zyskam, i tak stracę jadąc przez Bolesławiec.