Archiwum Polityki

Układ mało scalony

Unia ma w 27 krajach pół miliarda obywateli mówiących dwoma tuzinami języków. Toteż wspólna europejska opinia publiczna wydaje się bardziej chimerą niż rzeczywistością. Może to i sen

Europejczycy dyskutują na temat wspólnej polityki zagranicznej i energetycznej, na temat Strategii lizbońskiej i Procesu bolońskiego. Śledzą w napięciu wybory prezydenckie we Francji oraz parlamentarne w Niemczech, Anglii czy Polsce, ponieważ już wiedzą, że ich wynik ma wpływ również na ich własną politykę wewnętrzną. Jednak równocześnie nadal żyją przede wszystkim w kręgu swych narodowych mediów, nawet jeśli te są w rękach obcych koncernów. To prawda, że na pierwszych stronach europejskich gazet znajdują się podobne wiadomości: zamach na Benazir Bhutto, konflikt europejskich firm z Gazpromem czy islamiści w Europie. Ale narodowe media zajmują się przede wszystkim własnymi, prowincjonalnymi problemami, aferami korupcyjnymi, listami rankingowymi i interesami gospodarczymi.

Większe okruchy europejskiej opinii publicznej przenikają do narodowej świadomości tam, gdzie UE jest bezpośrednio obecna w debatach dotyczących własnej polityki wewnętrznej. Czy rząd optymalnie wynegocjował traktat akcesyjny, czy rozmawiał „na kolanach” i „zdradził” interesy narodowe? Czy eurodeputowani, którzy wnoszą skargi na własną administrację, są zdrajcami czy dobrymi obywatelami, mobilizującymi Europę przeciwko nadużyciom ze strony własnych „ciemniaków”? I odwrotnie: czy wypada powściągać tych swoich eurodeputowanych, którzy nonsensownymi wypadami przeciwko Darwinowi i homoseksualistom stali się w Strasburgu pośmiewiskiem, czy raczej ich bronić w ramach solidarności narodowej?

Dobra i zła Bruksela

Unia już jest dla swych obywateli instancją kontrolną i instytucją pedagogiczną. Bywa też papierkiem lakmusowym wewnątrznarodowych sporów. Czy można polegać na Brukseli, że w ostatnim momencie jednak powstrzyma szaleńców gotowych zniszczyć niepowtarzalny ekosystem dla budowy nieprzemyślanej autostrady, albo prawodawcę, który w swej walce z przeciwnikami politycznymi narusza prawa człowieka?

Polityka 4.2008 (2638) z dnia 26.01.2008; Świat; s. 58
Reklama