Archiwum Polityki

Geralt, wróć

Dobiegła końca najbardziej pasjonująca saga we współczesnej prozie polskiej. Najpilniejsi czytelnicy, od kilku lat trzymani przez Andrzeja Sapkowskiego w napięciu, wiedzą już, jak skończyły się przygody wiedźmina Geralta, czarodziejki Yennefer i królewny Ciri, zapowiadanej przez wróżby jako płomień, który zniszczy świat.

Rok temu, po wydaniu IV tomu sagi, gdy kapituła "Polityki" przyznawała Sapkowskiemu Paszport, wiedźminomania zdawała się sięgać zenitu. Pisarz bił rekordy popularności, dysponował w Internecie aktywnym fanklubem i równocześnie stawał się przedmiotem uczonych roztrząsań. Jak pisała Małgorzata Szpakowska, "czytelnik naiwny miał uczciwą frajdę z lektury, czytelnik mniej naiwny - satysfakcję z uświadomienia sobie własnej inteligencji, a czytelnik całkiem nie-naiwny czynił opowiadania o wiedźminie tematem prelekcji akademickiej". Uniwersalność godna podziwu. Z całą pewnością na tom V rzucą się chętnie wszyscy wymienieni tu odbiorcy. Kto z nich odłoży go potem z uczuciem lekkiego zawodu?

Jeżeli w ogóle ktoś - to czytelnik środkowy, ten "mniej naiwny". Albowiem czytelnik całkiem prostoduszny znajdzie tu przygód w bród, jak za najlepszych czasów. Wiedźmin, który w poprzednich odcinkach tracił wiarę i wigor, znów ruszy na potwory, walcząc po rycersku, jak i imając się broni przeciwnika - podstępów. Z imponującym rozmachem rozegra się kulminacyjne starcie połączonej wreszcie "rodziny" głównych bohaterów z ich podstawowym prześladowcą - czarodziejem Vilgefortzem. A przedtem dostaniemy niezły szmat epiki batalistycznej: opis wielkiej bitwy północnych królestw z totalitarnym Nilfgaardem z południa; jej rezultaty na długi czas zdeterminują geopolityczny układ mapy. Atrakcji nie zabraknie.

Czytelnik srodze uczony otrzyma z kolei w prezencie erudycyjną łamigłówkę w postaci celowo nie całkiem jasnych interferencji powieściowego uniwersum ze światem legend arturiańskich. Andrzej Sapkowski swą fascynację i znajomość opowieści o Arturze, Merlinie i rycerzach Okrągłego Stołu zdradził, publikując w swoim czasie książeczkę-esej-przewodnik po celtyckich mitach. W najnowszym tomie Ciri, odkrywając w sobie moc przenoszenia się do różnych czasów i miejsc, ląduje w pewnej chwili naprzeciw młodziutkiego Galahada, jednej z kluczowych postaci legend arturiańskich, tego, który w przyszłości odnajdzie Graala.

Polityka 12.1999 (2185) z dnia 20.03.1999; Kultura; s. 58
Reklama