Archiwum Polityki

Czwórka ze sponsorem

Pierwszy raz zdarzyło się, aby w sztafecie 4x400 m najlepsi na świecie w tej konkurencji amerykańscy Murzyni gonili Polaków. Jeszcze ze skutkiem. Na ostatnim metrze halowych mistrzostw świata w Maebashi Milton Campbell wyprzedził Roberta Maćkowiaka. Efektem tego pościgu był nowy rekord świata. Potwierdziło się, że mamy niezwykle utalentowanych, młodych czterystumetrowców, którzy już znajdują się w światowej czołówce i chcą zostać niedościgłymi.

W biegach na średnich dystansach mamy wielkie tradycje. Andrzej Badeński i Jan Werner zdobywali medale na olimpiadach i tytuły mistrzów Europy w latach 60. i 70. Potem, jak w całej naszej lekkiej atletyce, przyszedł czas zapaści. A teraz odnowy. Sztafetę, która zdobywa medale, zaczęto tworzyć sześć lat temu. Trenerem kadry biegaczy na 400 metrów był w 1993 r. dr Jerzy Skucha, obecny szef wyszkolenia PZLA. Skompletował on wówczas grupę zawodników bez większych osiągnięć - bo takich nie było - ale z iskrą bożą, walecznych. Na mistrzostwach Europy w 1994 r. w Helsinkach złożona z tej grupy sztafeta 4x400 m wywalczyła w finale szóste miejsce z czasem 3.04.25 min. W zeszłym roku sztafeta na Igrzyskach Dobrej Woli ustanowiła wspaniały rekord Polski 2.58.00. W ciągu czterech lat czterystumetrowcy poprawili swój wynik w sztafecie o przeszło 6 sekund co jest światowym ewenementem, bo dziś z rekordów urywa się zaledwie ułamki sekund. Było to dzieło nie tylko zawodników, ale i trenera Józefa Lisowskiego z Wrocławia, który po ME w Atenach przejął od Skuchy opiekę nad kadrą czterystumetrowców.

Swój pierwszy medal - srebrny - sztafeta wywalczyła w zeszłym roku na mistrzostwach Europy w Budapeszcie. Polacy przegrali wtedy z Anglikami. - Po tym sukcesie - mówi trener - zastanawialiśmy się nad dalszym tokiem przygotowań do głównego celu, którym są igrzyska olimpijskie w Sydney w 2000 r. Doszliśmy do wniosku, że istnieje duża szansa uzyskania dobrego wyniku i ugruntowania naszej pozycji na halowych mistrzostwach świata w japońskiej miejscowości Maebashi. Postanowili więc, że start właśnie w tej imprezie, a nie w sierpniu na mistrzostwach świata w Sewilli będzie głównym sprawdzianem ich tegorocznych możliwości. Sewilla będzie tylko etapem na drodze do Sydney.

Podczas zawodów w Japonii Polacy pokonali nie tylko Anglików, z którymi przegrali w Budapeszcie, ale również sztafetę Jamajki, która w tej konkurencji była zawsze klasą dla siebie.

Polityka 12.1999 (2185) z dnia 20.03.1999; Społeczeństwo; s. 88
Reklama