Archiwum Polityki

Pełna kasa, twarde warunki

Polityka w Stanach Zjednoczonych przekształciła się w wyścig o pieniądze. Amerykanie zgadzają się, że system finansowania kampanii politycznych jest chory, ale na razie nie ma na tę chorobę lekarstwa. Nic więc nie zmieni się podczas wyborów prezydenckich w 2000 r. (o starcie kampanii pisaliśmy w POLITYCE 26).

Ambitna reforma finansowania kampanii poległa w Senacie we wrześniu 1998 r., a pozycja Komitetów Akcji Politycznych, tworzonych przez polityków w celu zbierania funduszy na kampanie wyborcze, wydaje się być niezagrożona.

Zgodnie z obowiązującym prawem przyjętym na fali skandalu Watergate, przedsiębiorstwa i związki zawodowe mają zakaz bezpośrednich datków pieniężnych (tzw. hard money) na rzecz kandydatów do Kongresu i na fotel prezydencki, a zwykły obywatel nie może ofiarować więcej niż 1000 dol. Jednocześnie ustawa ma rażącą lukę, która pozwala za pośrednictwem Komitetów Akcji Politycznych (PAC) przekazywać oficjalnie dowolne sumy partiom politycznym na rozbudowę partii (tzw. soft money).

Największymi dawcami soft money są koła biznesu. W latach 1997-98 większość pieniędzy z tego źródła trafiła do republikanów (68 proc.). Natomiast 95 proc. datków ze strony związków zawodowych i grup pracowniczych trafiła do demokratów.

Wydawane na kampanie polityczne kwoty są astronomiczne. Tylko na reklamę w mediach dwaj kandydaci na burmistrza Nowego Jorku - Charles Shumer i Alphons D´Amato, wydali 25 mln dolarów. Ostateczny koszt tej walki sięgnął 36 mln dolarów.

Oczywiście kandydaci, którzy już piastują urząd i ubiegają się o ponowny wybór, mają większe szanse na otrzymanie pieniędzy. Ofiarodawcy wolą inwestować w kandydata, który już jest u władzy. Z tego powodu szanse w walce są dalece nierówne.

W 1998 r. kandydujący o powtórny wybór do Izby Reprezentantów i Senatu wydali na cele kampanii wyborczych prawie 310 mln dolarów, podczas gdy kandydujący pierwszy raz wydali tylko nieco ponad 63 mln (zgodnie z wyliczeniami niekomercyjnej organizacji Common Cause).

W 435-osobowej Izbie Reprezentantów 401 posłów ubiegało się o wybór na następną kadencję i jedynie 6 z nich przegrało.

Polityka 28.1999 (2201) z dnia 10.07.1999; Świat; s. 38
Reklama