Archiwum Polityki

Mój kawałek trawnika

Ilu ludzi może pomieścić i wyżywić Ziemia? Ilu nas przybędzie i jakie to spowoduje skutki? Te pytania wracają, bo właśnie w tym miesiącu rodzi się 6-miliardowy obywatel naszej planety.

Demografowie znacznie celniej opisują współczesność i podsumowują przeszłość, niż odnoszą się do przyszłości. Mimo to politycy - od szczebla lokalnego po instytucje międzynarodowe - oczekują prognoz, które mają im umożliwić planowanie rozwoju społecznego. Przybywa centrów prognostycznych, metody badawcze są coraz doskonalsze.

Współczesne prognozy demograficzne opierają się na trzech głównych źródłach: informacjach o urodzeniach, zgonach i migracjach. Dostarczają ich nowoczesne spisy ludnościowe, które w krajach rozwiniętych prowadzono już w XIX w., ale np. w Chinach i wielu państwach afrykańskich rozpoczęto dopiero w połowie naszego stulecia. Jak wynika z ONZ-owskich źródeł, ciągle daleko tym spisom do doskonałości. Np. kraje nazywane rozwijającymi się nierzadko zawyżają liczbę swoich obywateli, aby uzyskać większą pomoc od instytucji międzynarodowych. Liczba obywateli USA jest zwykle zaniżana o parę milionów nielegalnych imigrantów. Gdy na początku lat 90. w Wielkiej Brytanii miał być wprowadzony podatek tzw. pogłówny - w dorocznym spisie "zabrakło" miliona obywateli. Wszystko to komplikuje prognozy, zwłaszcza lokalne, ale dzięki doskonaleniu metod badawczych prognozy globalne są coraz bliższe rzeczywistości demograficznej, ta ostatnia zaś stabilizuje się.

Coraz większą trafność prognoz, notowaną od kilku dziesięcioleci, zawdzięczamy m.in. teorii przejścia demograficznego. Wyróżnia ona cztery fazy rozwoju demograficznego, związane z postępem cywilizacyjnym. W pierwszej mamy do czynienia z bardzo wysoką liczbą urodzeń i zgonów (po ok. 55-60 na tysiąc ludności), w kolejnych następuje najpierw spadek umieralności, a następnie spadek urodzeń. W ostatniej, czwartej fazie przyrost naturalny zbliża się do zera; urodzenia i zgony utrzymują się na poziomie 10-13 na tysiąc ludności.

Polityka 28.1999 (2201) z dnia 10.07.1999; Społeczeństwo; s. 76
Reklama