Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Bolero

1. Przypomniał mi się teraz sławny swego czasu felieton Hamiltona pt. "Przyjęcie towaru". Kto pamięta, ten wie, ja jako stary rep pamiętam. Janusz Wilhelmi, naczelny "Kultury", wiedział, czym kaczka wodę pije i nagrodził pomysł Hamiltona podwójnym honorarium. Chodziłem do gimnazjum, ojciec namiętnie czytywał i podsuwał do czytania felietonistów. Kisiel oczywiście, nade wszystko Kisiel, ale Hamilton też frapował starego bardzo, zwłaszcza ciekawiło ojca, kto też to może być ten Hamilton. Autokreację autora na wiecznego starca, co był blisko z kardynałem Sapiehą, ojciec brał śmiertelnie serio i w związku z tym tym bardziej i tym dłużej nie mógł rozkminić pseudonimu Jana Zbigniewa Słojewskiego.

2. Niektóre teksty i koncepty Hamiltona dalej są żywe, oddziaływanie ich objawia się zresztą na osobliwych polach. Na przykład wielki eseista poetycki Marian Stala z Krakowa zwyczaj numerowania swych wstrząsających akapitów cyframi arabskimi wziął nie skądinąd, a właśnie z felietonistyki Hamiltona. Ja sam, kiedy planuję dawanie w tym miejscu od czasu do czasu rozmaitych "weekendów z pisarzami", pamiętam przecież dobrze niegdysiejsze "kwadranse" Hamiltona. "Kwadrans z Prusem". "Kwadrans z Dostojewskim". "Kwadrans z Kraszewskim". "Kwadrans z Walterem Scottem". "Kwadrans z Elzenbergiem". Niebawem "Weekend z Nabokovem".

3. Pamiętam wszystko, ale teraz specjalnie przypomniało mi się "Przyjęcie towaru" oraz przypomniała mi się rozdzierająca pieśń, którą w rzewnych gimnazjalnych czasach razem z moim przyjacielem Pawłem Prochwiczem śpiewaliśmy godzinami. Pieśń zaczynała się od słów: "W pierwszych saniach jedziesz ty, w drugich saniach jadę ja" i faktycznie można było ją dla odprężenia śpiewać w nieskończoność.

Polityka 35.1999 (2208) z dnia 28.08.1999; Pilch; s. 75
Reklama