Archiwum Polityki

Z pierwszej ręki

Korzystam z okazji, że rabina nie odwołano jeszcze z dowcipów. Tak jak Joskowicza z urzędu. Zaraz będzie rabin w anegdotce. Tylko najpierw koniec dygresji: już nie naczelny, lecz tylko warszawski rabin z pewnością nie przyniesie wstydu zawodowym działaczom. Nie wywoła skandalu, nie zwróci się per "pan" - za co jego poprzednikowi grożono odsiadką. Młody jest, dwudziestopięcioletni (dla rabina to niemowlęctwo). Gdyby znowu doszło do spotkania na szczycie, Wiadoma Osoba mogłaby w pierwszej chwili pomyśleć, że to ministrant. Tak przejęty i wzruszony, że aż zapomniał się ogolić.

A więc do rabina zgłosiła się niewinna panienka, mająca już wkrótce stanąć pod baldachimem. Przyszła, by zasięgnąć porady w sprawie nocy poślubnej.

- Czy będę mogła leżeć na pleckach?
- Tak, oczywiście.
- A na brzuszku?
- Na brzuchu też.
- A na boczku?
- Dziecko - zadumał się rabin. - Wiesz co ci powiem: naprawdę nie ma znaczenia, jak będziesz leżeć. Twój mąż i tak skorzysta ze swoich praw...

Zdaje się, że jesteśmy w sytuacji tej dzieweczki. Jedno pocieszenie: jeśli nawet leżymy, to przywaleni sukcesami. A że nie wszyscy są z tego zadowoleni? Byle podwyżka cen benzyny wywołuje gniewne pomruki; problemem staje się gumowa kula: wbrew przysłowiu, to nie chłop strzelał i nie Pan B. te kule nosił.

"Nie żuj nigdy policjanta,
Niech ci starczy guma,
To nie zdanko z Orgelbrandta,
To doświadczeń suma!
Czy aż trzeba esperanta,
Żebyś to zrozumiał?:
Nie żuj nigdy policjanta,
Niech ci starczy guma!"

- wyprorokował olsztyńską szarpaninę Janusz Minkiewicz, pisząc wariacje policyjne - wierszyk sprzed sześćdziesięciu lat. "Niech ci starczy guma" - ale czy ktoś poprzestanie na małym, w dobie rozbuchania konsumpcji i ambicji?

Polityka 35.1999 (2208) z dnia 28.08.1999; Groński; s. 77
Reklama