Archiwum Polityki

Żywioł po żywiole

W Nowym Orleanie, miejscu największej klęski żywiołowej i najbardziej nieudolnej akcji ratunkowej w historii USA, znów rozbrzmiewa muzyka. Słynni muzycy chcą mieć udział w odbudowie miasta, w którym narodził się amerykański jazz.

Na nowoorleański JazzFest zjechała tego roku plejada gwiazd: Stevie Wonder, Carlos Santana, Sheryl Crow, Billy Joel, Jimmy Buffet, Elis Marsalis, Diana Krall, The Neville Brothers, Elvis Costello, Keyshia Cole, Robert Plant, Alison Krauss, Tim McGraw, Randy Newman.

Festiwal nazywa się jazzowy, lecz gra się – jak wynika choćby z wymienionych nazwisk – nie tylko jazz. Dochodzi do niego rhytm&blues, rock, country, gospel, blues, rock and roll, salsa, marengo, reggae i czego dusza zapragnie. Nazwa festiwalu nie jest jednak niczyim widzimisię – jazzu dotykają korzenie wielu innych form muzyki.

Stylistyka jazzu ewoluuje: sto lat temu królował dixieland – biali muzycy grający jazz w tradycji nowoorleańskiej. W jazzie nowoorleańskim i dixielandzie muzycy grają melodię na zmianę, podczas gdy reszta improwizuje. W latach 30. na arenę wkroczył swing – wielkie orkiestry, do najsławniejszych należały zespoły Counta Basiego, Benny’ego Goodmana, Tommy Dorsey’a, Duke’a Ellingtona i Glenna Millera, zaczęły bardziej polegać na muzyce zaaranżowanej; aranżacje były albo zapisane, albo wyuczone na pamięć, bo wielu wczesnych muzyków jazzowych, potomków niewolników, nie znało nut. Soliści mogli nadal improwizować. Lata 40. to bebop (w Polsce fascynował sporo później Andrzeja Trzaskowskiego i Krzysztofa Komedę, dwóch wybitnych, przedwcześnie zmarłych muzyków jazzowych, których szeroka publiczność zna przede wszystkim jako autorów muzyki filmowej), a w następnej dekadzie daje o sobie znać cool jazz, chłodny jazz o przyciszonej, stonowanej aranżacji. Reakcją czarnych muzyków na uładzony, zeuropeizowany cool jazz jest hard bob. W bebopie, zwłaszcza w partiach saksofonu i fortepianu, słychać wpływ rhytm&bluesa, bluesa i religijnej muzyki gospel.

Polityka 25.2008 (2659) z dnia 21.06.2008; Kultura; s. 70
Reklama