Archiwum Polityki

Sztuka naciskania

„Lobby” to angielskie słowo oznaczające hall, korytarz, kuluary. Dla naszych potrzeb możemy je definiować jako „przedpokoje władzy”. Lobby hotelu dla amerykańskich kongresmenów czy kuluary brytyjskiej Izby Gmin były jedynym miejscem, gdzie mogli przebywać zwykli obywatele i biznesmeni. Tam też wyczekiwali na polityków, aby przedstawić im swoje problemy do załatwienia. Z czasem wpływanie na procesy decyzyjne w państwie, w tym na działalność legislacyjną parlamentu, zwykło się określać pochodnym terminem „lobbing”, a amatorstwo zastąpił profesjonalizm. Lobbing w państwach stabilnej demokracji jest znaczącym elementem życia politycznego. Wkroczył też na polskie przedpokoje władzy. I natychmiast rodzi się pytanie, gdzie jest granica między jawnym wspieraniem pewnych rozwiązań, prowadzonym zgodnie z prawem – na przykład na rzecz koncernów tytoniowych, producentów piwa, firm ubezpieczeniowych i dziesiątków innych podmiotów – a gdzie zaczyna się bezprawie i prywata. Takie podejrzenia są tym bardziej uzasadnione, że polskie życie polityczne i gospodarcze przesiąknięte jest podejrzeniami o korupcję. Umacnia się społeczne przekonanie, że styk polityki i biznesu to szara strefa interesów, w której działają praktycznie wszystkie ugrupowania, przedsiębiorcy wielcy i mniejsi, najprzeróżniejsze grupy nacisku. I gdzie gra idzie o wielkie pieniądze.

Działo się to późną nocą w czasie obrad plenarnych Sejmu i zapewne dlatego niewielu usłyszało wymianę zdań między posłami dwóch ugrupowań. – Macie długie kieszenie – powiedział przedstawiciel jednego. – Dostaniesz ode mnie po pysku – odpowiedział oskarżany. Oskarżyciel zmitygował się: – Mówiłem tylko, że my mamy zaszyte kieszenie. Ta mało parlamentarna wymiana zdań odbyła się w kwietniu 1997 r. przy okazji dość nagłej próby nowelizacji jednego z artykułów ustawy antynikotynowej. Projekt zakładał zmianę przepisu stanowiącego, że na każdej paczce papierosów musi znajdować się ostrzeżenie przed skutkami palenia zajmujące co najmniej 30 proc. powierzchni opakowania. Wnioskodawcy proponowali, aby tę powierzchnię zmniejszyć do 4 proc. Wartość tej zmiany dla producentów papierosów szacowano na ok. 100 mln dolarów.

Inny przypadek – kilkanaście dni temu na posiedzeniu sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Zdenerwowany poseł opozycyjnego ugrupowania gwałtownie opuścił salę, gdyż uznał, że sprawozdanie podkomisji dostał zbyt późno, ponadto brak jest opinii wielu zainteresowanych. Komisja obradowała nad projektem nowelizacji ustawy o grach losowych i zakładach wzajemnych, chodziło o wprowadzenie podatku liniowego w wysokości 45 proc. dla kasyn oraz salonów gier. Zdaniem Stowarzyszenia Menedżerów Firm Działających w Zakresie Gier Losowych spowodowałoby to, że liczba kasyn nierentownych (!) zwiększy się z 3 do 10 (na ogólną liczbę 12 kasyn prowadzonych przez Orbis i ZPR), a tym samym gwałtownie zmaleją wpływy do budżetu. Wielu posłów nie mogło wyjść ze zdumienia – po co w ogóle prowadzić nierentowne kasyna?

Kuluary władzy, pozornie dostępne dla wszystkich, tak przedstawicieli mediów jak i świata gospodarki, mają jednak swoje pilnie strzeżone tajemnice, które prowokują pytania o uczciwość i przejrzystość procesów decyzyjnych.

Polityka 13.2000 (2238) z dnia 25.03.2000; Raport; s. 3
Reklama