Archiwum Polityki

Dobroczynność zawodowa

Na koncertach charytatywnych, wbrew ich nazwie, wszyscy muszą zarobić. Dla niepełnosprawnych, chorych na białaczkę, dzieci z zespołem Downa, Albańczyków albo Czeczeńców przeznaczane jest to, co zostaje. Gorzej, że nie zawsze zostaje.

Od dziesięciu lat przez Polskę przelewa się fala koncertów charytatywnych. Mniej lub bardziej nagłośnione, pod hasłami lepiej lub gorzej trafiającymi do serc i kieszeni ludzi, z nazwiskami wielkich gwiazd lub małych gwiazdek na afiszach. Podobne do siebie tylko pod jednym względem.

Od paru lat mnóstwo ludzi robi na organizowaniu koncertów charytatywnych ogromną kasę – mówi Mirosław „Klekot” Walczak, właściciel „Fabryki Koncertowej”, od początku organizujący we Wrocławiu finały Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. – Hasło: Cały dochód przekazujemy na szczytny cel oznacza, że przekazuje się to, co zostanie po zapłaceniu wszystkim: sobie, artyście i ekipie technicznej.

Jak zorganizować koncert

Podstawą zorganizowania koncertu charytatywnego jest wymyślenie chwytliwego hasła, które pozwoli znaleźć patronów. Bo im lepszy patron, tym łatwiej potem o sponsorów. Pierwsze miejsce w lidze honorowych patronów ma pani prezydentowa Kwaśniewska, o kolejnych: ministrów, wojewodów, prezydentów miast jest już znacznie łatwiej.

Małgorzata Kras z Telewizyjnej Agencji Informacyjno-Reklamowej postanowiła zorganizować dwa charytatywne koncerty bożonarodzeniowe „Dzieciom dotkniętym problemem alkoholowym i narkomanii”. O patronat poprosiła Jolantę Kwaśniewską.

Ktoś, kto chce otrzymać patronat, musi przysłać zaproszenie, które jest rozpatrywane w Kancelarii – mówi Małgorzata Brzostek z Kancelarii Prezydenta. – Takich próśb jest bardzo dużo, ale tam, gdzie dotyczy to dzieci czy jakiegoś innego zbożnego celu, pani prezydentowa nie odmawia. Choć oczywiście nie we wszystkich może wziąć udział.

Ranga imprez, w których zadeklaruje udział, rośnie jeszcze bardziej.

Polityka 13.2000 (2238) z dnia 25.03.2000; Kraj; s. 32
Reklama