Archiwum Polityki

Z Kukizem po kraju

Paweł Kukiz po raz kolejny udowadnia, że najlepiej czuje się w roli ironisty i prześmiewcy. Piosenki z najnowszej płyty Kukiza i zespołu Piersi „Pieśni ojczyźniane”, która ukaże się w kwietniu, szydzą i piętnują. Tropią głupotę i kicz, chamstwo i hipokryzję, a przy okazji malują obraz dzisiejszej Polski w barwach głęboko ponurych.

Polski rock stracił dziewictwo dawno temu. Dokładnie wtedy, kiedy młodzi artyści muzycznej estrady u progu III Rzeczypospolitej zmuszeni zostali stawić czoło wymogom rynku. Epopeja zbuntowanego festiwalu jarocińskiego powoli schodziła w cień historii i trzeba było decydować, czy w nowych warunkach warto jeszcze uprawiać bezkompromisową krytykę rzeczywistości, która przestała być przecież rzeczywistością PRL, czy dać się ponieść nowym wiatrom i włączyć miękko w machinę estradowej komercji.

Paweł Kukiz nie miał wątpliwości: trzeba dalej dowalać wszystkiemu, co się nie podoba. W 1992 r. pojawiła się płyta „Piersi” z antyklerykalną piosenką „ZChN zbliża się”. Dostało się też KPN, a przy okazji wszelkiej hurrapatriotycznej tromtadracji („Marsz KPN”). Rok później ukazuje się kolejny album „My są już Amerykany”, a na nim między innymi mocno bulwersująca „Rodzina słowem silna” – przetykany wulgaryzmami dialog męża i żony.

Etykietka szydercy, enfant terrible polskiej sceny rockowej przylgnęła do Kukiza na dobre. I, jak każda etykietka, nie stwarzała nadmiernego komfortu. Kukiz robił więc wiele, by nieco złagodzić tak odbierany wizerunek własnej osoby. Nie chciał też, by jego piosenki stawały się polityczną amunicją dla lewej strony sceny politycznej. Najwyraźniej z tych powodów deklarował niekiedy w wywiadach swoje przywiązanie do wartości tradycyjnych, zaś ostrze swojej rockowej krytyki obrócił przeciw farbowanym lisom i dinozaurom poprzedniej epoki (vide: „Powróćże komuno” czy „Bolszewicy na niszy” z płyty „Powrót do raju”).

Trudno wszak byłoby podejrzewać kogoś takiego jak Paweł Kukiz, że nagle zacznie komponować śpiewane laurki ku chwale władzy i społeczeństwa, i stanie się bezkrytycznym fanem polskiego kapitalizmu, czyli nowym wcieleniem wzorca Artysty Systemu.

Polityka 13.2000 (2238) z dnia 25.03.2000; Kultura; s. 58
Reklama