Boże Narodzenie obchodzi się także w Bagdadzie. Wicepremier Iraku Tarik Aziz jest chrześcijaninem prastarego Kościoła chaldejskiego. Irak to ziemia Abrahama, którego czczą na równi judaizm, chrześcijaństwo i islam. Według Biblii to między Tygrysem i Eufratem leżał rajski ogród Eden. W jubileuszowym roku 2000 papież wybierał się w pielgrzymkę do Iraku. Saddam Husajn ma ponoć do chrześcijan większe zaufanie niż do proirańskich szyitów.
Chrześcijan różnych obrządków jest w Iraku co najmniej pół miliona – katolików jest co najmniej 50 tys. – i nie mają oni dziś łatwego życia. Muszą dawać wciąż dowody, że nie są agentami Zachodu, sprzymierzeńcami Kurdów czy – o zgrozo – Izraela. Więc część dostojników kilku chrześcijańskich Kościołów działających w Iraku robi, co może, by rozwiać obawy wyznawców saddamizmu. Biskup obrządku chaldejskiego Gabriel Kassab z Basry przestrzegał ostatnio podczas wizyty w Wiedniu: – Wojna w Iraku dotknęłaby niewinnych ludzi, którzy i tak codziennie walczą o przeżycie. Pozwólcie nam żyć!
Inspekcja humanitarna
W początkach stycznia grupę inspektorów humanitarnych poprowadził do Iraku dr Bob Edgar, pastor metodystów, sekretarz generalny amerykańskiej Krajowej Rady Kościołów. Trzynastu amerykańskich działaczy religijnych odwiedzało irackie kościoły i meczety, wzięło udział w noworocznej mszy w katolickiej świątyni w Bagdadzie, wizytowało szpitale i szkoły, badając skutki sankcji ekonomicznych nałożonych na Irak po pierwszej wojnie nad Zatoką w 1991 r. Podczas spotkania z premierem Azizem amerykańscy duchowni podkreślili, że nie popierają rządów autorytarnych, ale po powrocie do domu grupa zaapelowała o złagodzenie embarga i zapowiedziała, że będzie naciskać na kongresmenów, by oddalić uderzenie militarne.