Niepokój do Łodzi przywieźli w pierwszych dniach stycznia aktorzy Starego Teatru w Krakowie. W Starym dyrektoruje Mikołaj Grabowski, który kiedyś prowadził łódzki Nowy. Idąc za trumną Kazimierza Dejmka, dyrektora artystycznego Teatru Nowego, dobrze poinformowani szeptali nazwisko następcy: Grzegorz Królikiewicz. Trzy dni po pogrzebie Dejmka nowego dyrektora przysłano wprost z Urzędu Miasta, całą mocą prezydenckiego autorytetu, bez pytania.
Symbole
Wśród żałobników szedł Jerzy Kropiwnicki, dawniej walczący i więziony solidarnościowiec, współtwórca ZChN, były szef Rządowego Centrum Studiów Strategicznych i minister do spraw rozwoju regionalnego. Jako prezydent Łodzi zdecydował, że miejsce po Kazimierzu Dejmku zajmie Grzegorz Królikiewicz, reżyser filmowy i telewizyjny, wykładowca łódzkiej filmówki. Poznali się, kiedy reżyser robił wywiad z Kropiwnickim po jego powrocie z internowania. Nowy, nie uznawany przez zespół dyrektor Teatru Nowego jest szefem stowarzyszenia Klub Myśli Społecznej im. Frycza Modrzewskiego, które „integruje ludzi dobrej woli szukających metod naprawy Rzeczypospolitej i kultywuje tradycje patriotyczne”. Na swojej stronie internetowej umieścił motto: pracuję dla przyszłości. Na razie pracuje w domu, bo protestujący aktorzy opieczętowali dyrektorskie gabinety.
– Andrzej Łapicki powiedział nad trumną Dejmka: tego miejsca nie da się zastąpić i niech się nikt nie szykuje – szlocha aktor Andrzej Wichrowski.
Aktorzy myślą symbolami. Dla nich „Hamlet” to testament Dejmka. Premiera wypadła w rocznicę pierwszych demonstracji po zdjęciu dejmkowych „Dziadów” z 1968 r. Fotela dyrektora nie pozwolą zająć komuś, kto wyskakuje z urzędowej teczki. Jednak niezrażony prezydent Kropiwnicki w pełni korzysta ze swej władzy.