Archiwum Polityki

Ojczyzna–Ekwadorszczyzna

Jesteśmy świadkami dwóch ważnych, z pozoru odległych, ale jakże w istocie powiązanych ze sobą, zdarzeń. Oto niemal w tym samym momencie obywatelem Polski zostaje pochodzący z Brazylii Roger Guerreiro – piłkarz, a z obywatelstwa polskiego na rzecz ekwadorskiego rezygnuje Wojciech Cejrowski – szołmen i kowboj. Powodem decyzji pierwszego jest chęć udziału w Euro 2008, zaś drugiego – ucieczka przed Unią Europejską, wysokimi podatkami, niespełniającym wyborczych obietnic premierem, a także przykra sprawa niemożności postawienia garażu na działce. Oba przypadki wywołują skrajne emocje – o ile w sprawie Guerreiro pewien zasłużony górnik zwrócił już prezydentowi swój order, to w sprawie Cejrowskiego jeszcze nikt niczego nie zwrócił, ale kto wie, czy nie dojdzie do demonstracji przed ambasadą Ekwadoru.

Co prawda w wyniku obu zdarzeń liczba Polaków w Polsce generalnie się nie zmieni, warto jednak zapytać, czy jako kraj wychodzimy na tej zamianie dobrze? Za Guerreiro przemawia fakt, że piłkarzy nam brakuje, zaś telewizyjnych szołmenów wręcz przeciwnie (wysyłanie niektórych z nich do Ekwadoru, a nawet dalej, to pomysł świeży i godny polecenia). Co prawda Brazylijczyk jest na razie postacią niewiele nam mówiącą (zwłaszcza po polsku), ale z kolei Cejrowski to postać mówiąca zbyt wiele i niekiedy bez sensu.

Z drugiej strony trzeba sobie powiedzieć, że w osobie Cejrowskiego kraj traci postać zdecydowanie jaśniejszą, na rzecz ciemniejszego, choć równie atrakcyjnego Guerreiro. Czy Polsce to się opłaca? Czy kowbojów takich jak Cejrowski – jasnych i wyrazistych – należy zamieniać na postaci takie jak Guerreiro – utrzymane w nie naszej gamie kolorystycznej, a na dodatek z powodu niedostatków językowych nie wiadomo co myślących?

Polityka 18.2008 (2652) z dnia 03.05.2008; s. 4
Reklama