Archiwum Polityki

O psiej kupie

Zacznijmy od psiej kupy, do której zaraz dojdę. Bo właśnie idę i patrzę przed siebie. Idę warszawskim Powiślem od ulicy Książęcej, prawą stroną ulicy Leona Kruczkowskiego. Przede mną wiadukt mostu Poniatowskiego i na filarze dwie wielkie, piękne tablice – nie wiem, czy z brązu, czy ze spiżu – o moście i wiadukcie imienia Księcia Józefa. Obok, niżej, tabliczka, że to jest Aleja 3 Maja. Pod nią białą farbą porządnie wyrysowany znak Polski Walczącej – słynna z czasów okupacji kotwica z litery P, a tuż obok czarną farbą wypryskany znak Legii. Legia zaś, o czym warto pamiętać, to klub utworzony przez żołnierzy Legionów... Piłsudskiego. Znak Legii zatem i dalej napis: „jebać RTS Widzew kurwy”.

I tak od wielu miesięcy widzę, jak te cztery podmioty na tym filarze trwają w koegzystencji. A dziś, dodatkowo, gdy tam dochodzę, pies na smyczy kucnął pod filarem i robi kupę. Zrobił. Skoro jest na smyczy, to znaczy, że... Tak jest! Znam nawet tę osobę, ale nie jestem idiotą, żebym wszystko musiał pisać. Poszli. Kupa psia została na chodniku i leciuteńką smużką paruje w chłodnym powietrzu poranka. Gdybym miał małą flagę narodową na patyczku, to bym całą tę kompozycję zwieńczył stosownym akcentem.

Kuba Wojewódzki ma absolutną rację, gdy przypomina, że polska flaga w rękach fanatyka z Młodzieży Wszechpolskiej, który wykrzykuje antysemickie hasła – jakoś nikogo nie obraża. Tak jak pijana morda kibica wymalowana na biało-czerwono, który ryczy wulgarnymi epitetami też nikomu nie przeszkadza. A happening w TVN z polską flagą w psiej kupie (wymyślony przez znakomitego rysownika Marka Raczkowskiego) został przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji uznany za sprzeczny z polskim prawem i polską racją stanu.

Polityka 18.2008 (2652) z dnia 03.05.2008; Tym; s. 116
Reklama