Archiwum Polityki

Cena przyspieszenia

Zakończył się konflikt pomiędzy rządem a konsorcjum Gdańsk Transport Company (GTC), budującym autostradę A1 z Gdańska do Torunia. Poszło o odcinek między Grudziądzem a Toruniem. Minister transportu w rządzie PiS Jerzy Polaczek z niejasnych powodów podjął decyzję o odebraniu GTC wcześniej przyznanego prawa do budowy tej części trasy.

Konsorcjum, które tworzą trzy duże międzynarodowe korporacje zajmujące się budową i eksploatacją autostrad – Skanska, John Laing, Intertoll oraz polska spółka NDI – zaskarżyło decyzję ministra Polaczka do sądu i wygrało. Jego następca Cezary Grabarczyk (PO) wniósł wprawdzie o kasację wyroku, ale jednocześnie musiał wrócić do rozmów z GTC. Efektem jest wstępna umowa kończąca spór sądowy i powracająca do systemu partnerstwa publiczno-prywatnego. Po jej ostatecznym sfinalizowaniu jesienią GTC rozpocznie budowę odcinka do Torunia. Autostradą A1 z Gdańska do Torunia dojedziemy w 2011 r., zaś do Grudziądza jeszcze w tym roku. Wynegocjowana cena budowy kilometra trasy –11,6 mln euro – jest dwukrotnie wyższa od tej, jaką płacono za pierwszy odcinek (Gdańsk–Grudziądz), ale nieco niższa od średnich cen, jakie dziś płaci państwo za budowę innych odcinków dróg ekspresowych i autostrad. Ten wzrost cen to efekt szybko drożejących paliw i surowców oraz rosnących kosztów pracy. Nie bez znaczenia jest też umocnienie się polskiej waluty. Kontrakty zawierane są w euro, ale większość wydatków rozlicza się w złotych.

Rosnące koszty budowy A1 zmusiły więc do działań oszczędnościowych: zrezygnowano m.in. z kosztownego mostu podwieszanego na Wiśle w Grudziądzu na rzecz tradycyjnej konstrukcji oraz z trzypasmowych dróg, które zredukowano do dwupasmowych. Co będzie z dalszą częścią autostrady A1 od Torunia do Łodzi, którą ma budować państwo, na razie nie wiadomo.

Polityka 28.2008 (2662) z dnia 12.07.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 6
Reklama