Archiwum Polityki

Wielkie nazwisko za małe pieniądze

Litografia na pewno prezentuje się skromniej niż okazałe płótno w potężnych ramach. Ale zbieranie lub choćby okazjonalne kupowanie grafiki ma wiele zalet.

Dlaczego warto kolekcjonować grafikę?

1
Jest tania

Argument pierwszy, kto wie, czy nie najważniejszy: posiadanie grafiki to przyjemność niemal na każdą kieszeń. Jak obliczyli specjaliści z „Art&Business”, średnia cena grafiki sprzedanej na aukcjach w Polsce w 2006 r. wyniosła 1640 zł. Nie winduje się tu cen na niebotyczny poziom, choć oczywiście najcenniejsze obiekty kosztują sporo, niekiedy przekraczając 10 tys. zł. Za te pieniądze możemy mieć grafikę znanego artysty, wybitną i bardzo rzadką, natomiast zaledwie przeciętny obraz drugorzędnego malarza. Na przykład w ubiegłym roku na aukcjach w Polsce sprzedano z tej najwyższej półki między innymi litografie Aleksandra Orłowskiego (9,5 tys. zł), perfekcyjną litografię Leona Wyczółkowskiego przedstawiającą Kraków (10,3 tys. zł) czy oniryczną „Odwieczną baśń” Bruno Schulza (9 tys. zł).

Ale już za 3–5 tys. zł można stać się szczęśliwym posiadaczem naprawdę oryginalnych prac: ryciny słynnego Giovanniego Battisty Piranesiego (2–6 tys. zł), Witolda Wojtkiewicza (3–3,8 tys. zł), Henryka Berlewiego (3,2 tys. zł). Jednak ceny zdecydowanej większości grafik, zarówno dawnych, jak i współczesnych, nie przekraczają 2 tys. zł, a trafiają się godne uwagi dzieła za 400–700 zł. I tak atrakcyjne kolorowe litografie Jana Lebensteina znaleźć można za 1,3–2 tys. zł, podczas gdy jego obrazy olejne osiągają ceny 80–220 tys. zł. I zapewniam, że na ścianie jedne i drugie prezentują się niemal równie okazale.

2
Jest w czym wybierać

Ponad 90 proc. oferty rynku malarstwa to dzieła polskie powstałe od końca XIX w. po dzień dzisiejszy. Tymczasem na rynku grafiki przebierać możemy niczym w ulęgałkach. Nie tylko w pracach znacznie starszych, ale też wśród wielu rycin zagranicznych.

Sztuka Życia Polityka. Sztuka Życia (90140) z dnia 13.09.2008; s. 18
Reklama